sobota, 31 stycznia 2015

Episode 40: Hello, sunshine!


Zgodnie z obietnicą. Zdałam dwa egzaminy i jest rozdział :)


- Witajcie w moim królestwie!- krzyknął Win, gdy wysiedli z busa, który przywiózł ich z lotniska.
- Stary, to jest drewniany domek w górach, a nie pałac- klepnął go w ramię Tony.

Reszta grupy zaczęła się śmiać. Win tylko pokręcił głową i ruszył do domu.

- Na dole są dwa pokoje z czterema łóżkami w każdym, a na poddaszu dwa z trzema łóżkami- powiedział, gdy weszli do środka.
- To może ja, Jo, Rose i Tony zajmiemy jeden- odezwał się Brian.
- Nie, nie, nie- pokręcił głową Win- Nie będzie mi nikt pod moim dachem bawił się w rodzinę. Ja, Tony, Brian i...-popatrzył na wszystkich po kolei- i Matt. My bierzemy jeden pokój na dole. Drugi przypadnie chłopakom z ekipy Deana. A dziewczyny lecą na górę.
- To szowinistyczne, że my będziemy musiały biegać po schodach- oburzyła się Kate.
- Dbam o waszą formę- wyszczerzył zęby.
- Damy radę- odezwała się do niego Rose.
- No i takie podejście rozumiem.

Wtedy chłopcy ruszyli do swoich pokoi. Alice zaczęła wchodzić po schodach. Reszta dziewczyn została w salonie.

- Jak się dzielimy?- Cassie szepnęła do przyjaciółek.
- Nie wiem. Będziemy losować- stwierdziła Rose.
- Papier, kamień, nożyce?- zapytała Kate.
- Dobra- stwierdziła Jo- Na trzy.

Dziewczyny zaczęły grać. Pierwsza wygrana padła dla Kate i Jo. Rozgrywka była miedzy Cassie i Rose.

- Raz, dwa, trzy.
- Ha! Mam nożyce- ucieszyła się Cassie i złapała przyjaciółkę za ramię- Współczuję ci Rose.
- Jakoś to przeżyję- wzruszyła ramionami- Może się nie pozabijamy.

Jo objęła ramieniem przyjaciółkę i ruszyły na górę. Rose weszła do pokoju i rzuciła na podłogę torbę i plecak.

- Które łóżko wybierasz?
- Nie mów, że będziesz tu spała- zaśmiała się Alice- Przegrałaś jakiś zakład?
- Właściwie to tak- odpowiedziała Rose i dodała- Skoro ty nie chcesz, to ja wybiorę. Biorę to pod oknem.
- A ja to- Alice położyła rzeczy na łóżku po drugiej stronie pokoju.

Obie dziewczyny zaczęły się powoli rozpakowywać. Rose spoglądała kątem oka na Alice. Ona robiła to samo. Żadna z nich nie chciała pokazać tej drugiej, że się sobie przyglądają. Ale obie dobrze o tym wiedziały.

- Mogę cię o coś spytać?- odezwała się nagle Rose.
- Skąd pomysł, że chcę z tobą rozmawiać?
- Dooobra- Rose wróciła do swoich rzeczy.
- Posłuchaj- Alice spojrzała na dziewczynę- Jeśli chcesz się pogodzić czy coś takiego to na mnie to nie działa. Nie trawię cię od początku i wątpię, żeby to się zmieniło.

Rose przebrała się w wygodne spodnie dresowe i koszulkę. Związała włosy w kucyk i ruszyła do drzwi.

- Powiedz mu co czujesz naprawdę. Dla niego szczerość jest bardzo ważna. Tak samo jak ty. Inaczej zawsze będziesz obok niego, ale nie z nim- rzuciła i zbiegła na dół.

***

- Kate, co ty robisz?- zapytała Jo, kiedy zobaczyła, że jej przyjaciółka przykleiła ucho do drzwi.
- Cii. Szukam odgłosów.
- Czego?
- Walki.
- Rose z Alice czy Wina z Mattem?- Jo uniosła brew.
- Spadaj- Kate wystawiła język i po chwili odeszła od drzwi- Rose poszła na dół. Sytuacja opanowana- rzuciła się na łóżko.
- Nie rozpakujesz się?- zapytała Cassie.
- Po co? Żeby potem się z powrotem pakować. Jestem na to za mądra.
- Albo za leniwa- dodała Jo.
- Okej. Ja już- Cassie klasnęła w dłonie- Lecę zobaczyć co się dzieje na dole.
- Idę z tobą- stwierdziła Jo- Kate?
- Już- podniosła głowę i po chwili ją położyła- Jednak nie dam rady.
- Zawołamy cię jak coś się będzie działo.
- Yhym- wydusiła, ale już z zamkniętymi oczami.

***

- Mamy ośmiu chłopaków i tylko pięć dziewczyn- stwierdził Matt- Szczerze powiem, że myślałem, że każdy z was przyjeżdża ze swoją dziewczyną.
- Spoko. Będziemy się dzielić- uśmiechnął się do niego Win.

Matt popatrzył poważnie na Wina. Ten zaczął się śmiać.

- Jesteś matołem- Tony spojrzał na kumpla z zażenowaniem i zwrócił się do Matta- Nie przejmuj się nim.
- Jasne.
- Dobra. Ogarniajcie się szybko, bo musimy zacząć grać- stwierdził Win.
- Grać? W co?- zapytał Brian.
- Nie w co, a o co- puścił do niego oko- Ktoś musi zająć się kolacją. W grze możesz wygrać swoją wolność od kuchni.
- Podoba mi się- stwierdził Matt- Co to za gra?
- Zaraz się przekonasz. Chodźmy do salonu.

***

- Dean- zaczął Scott- Mogę cię o coś spytać?
- Wal.
- Co jest między tobą i Alice?
- Przyjaźnimy się- wzruszył ramionami i spojrzał podejrzliwe na kumpla- Co ci chodzi po głowie?
- Zastanawiam się tylko... Czy będziesz miał coś przeciwko jeśli do niej wystartuję?
- Chcesz odebrać Deanowi laskę?- zapytał Zack leżąc na łóżku i lekko się uśmiechnął- Już jeden tak zrobił i nie skończyło się to ciekawie.
- Myślę, że nie będę miał z tym problemu- Dean spojrzał na Zacka karcącym spojrzeniem.
- Na pewno?- zapytał Scott.
- Na pewno- klepnął kumpla w ramię i dodał- Zwłaszcza, że pewnie dostaniesz kosza.
- To nie będzie pierwszy raz kiedy laska cię oleje- zaśmiał się Nate.
- Okej. Dobra. Zobaczymy. Wyzwanie podjęte- skomentował.
- Zrobiłem się głodny- stwierdził Zack i podniósł się z łóżka.
- Ja też- odezwał się Nate- Chodźmy do reszty i zaraz coś wymyślimy.

***

Gra w którą wszyscy zaczęli grać była bardzo prosta. Każdy po kolei rzucał sześcienną kostką i ten kto trafił szóstkę lub piątkę musiał wypić łyk drinka przygotowanego przed grą. Każdy wykonywał po 30 rzutów. Osoba z największą ilością punktów była oczywiście odrobinę pijana, ale szczęśliwa, że nie musi stać w kuchni. Dwie osoby z najmniejszą ilością punktów przygotowywały kolację. Rozgrywkę wygrała Kate, a najsłabiej poszło Rose i Mattowi.

- No to moi drodzy zapraszam do kuchni- zaśmiał się Win.
- A co my będziemy robić?- zapytała Jo.
- Bawić się- Win włączył muzykę i wstał z kanapy- Przygotuję wam jeszcze kilka drinków. Kto ma ochotę na jeszcze jedną grę?
- Ja wchodzę w ciemno- stwierdziła Cassie.
- Ja też- dodał Nate.
- Co to za gra?- zapytał Brian.
- Prawda czy wyzwanie.
- Jestem na tak- uśmiechnął się Zack.
- A wy?

Reszta grupy wymieniła spojrzenia i przytaknęła Winowi.

***

- Pewnie cię nie zaskoczę, ale nie za bardzo potrafię gotować- uśmiechnął się Matt.
- Spokojnie. Ja też nie jestem ekspertem. Ale myślę, że znajdziemy tu coś z czego da się przygotować coś jadalnego.

Rose zaczęła przeglądać szafki. Były wypchane przeróżnymi produktami. Matt zaczął szukać naczyń i sztućców.

- Jak wam się układa z Tonym?- zaczął Matt.
- Chyba dobrze.
- Chyba?
- To świeża sprawa.
- Z tego co się orientuję to nie tak bardzo świeża- uśmiechnął się lekko.
- Co chcesz, żebym powiedziała?- uśmiechnęła się- Że wydaje mi się, że jest chłopakiem z którym można ułożyć sobie życie i się zestarzeć? Prawdopodobnie jest. Ale jesteśmy jeszcze w liceum, a każdy z nas wie, co się dzieje z parami, które idą na studia i to do różnych miast.
- Wiecie już gdzie idziecie na studia?
- Nie. Ale Tony jest rok starszy. Co oznacza rok rozłąki. A nawet jeśli zostanie w Nowym Jorku to będziemy mieć dla siebie bardzo mało czasu.
- No chyba, że zamieszkacie razem.
- Ha! Już widzę twarze moich rodziców jak im o tym mówię- zaśmiała się.
- Będą wniebowzięci- śmiał się Matt i dodał- Ale macie przed sobą jeszcze dwa lata liceum. Chyba nie powinnaś jeszcze myśleć co będzie kiedyś.
- Masz rację- przytaknęła- Ale jestem osobą, która zawsze wszytko planuje.
- Wiem. Kate na ciebie narzeka- zaśmiał się.
- W końcu jesteśmy przyjaciółkami. Naszym obowiązkiem jest na siebie narzekać.
- No tak- uśmiechnął się i dodał- Dobra. Wymyśliłaś coś?
- Tak. Zrobimy Lasagne.
- Masz przepis?
- Nie- Rose wyciągnęła telefon i pomachała nim przed nosem Matta- Ale od czego mamy internet.
- To do dzieła.

***

- Kiedy pierwszy raz się całowałaś?- zapytał Nate.
- W tamtym roku- odpowiedziała Jo.
- Słucham?- zapytał Brian- Myślałem, że to ja byłem pierwszy.
- Pierwszym ważnym- puściła mu oko Jo.
- Kto teraz?
- Zack- stwierdził Scott.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytał Win.
- Prawda.
- Kto ma pytanie?
- Ja- odezwała się Kate- Ile razy w życiu byłeś zakochany?
- Ani razu- uśmiechnął się Zack- To było proste.
- Teraz ja- odezwała się Cassie- Chcę wyzwanie.
- Okej. To ja mam- stwierdził Win- Musisz ściągnąć bluzkę.
- Ej on stary- upomniał go Nate.
- To było niestosowne- skomentował Brian.
- Ciekawy jestem ilu z was wyobrażało ją sobie przed chwilą bez koszulki?- spojrzał na nich Win i się uśmiechnął- Tak jak myślałem.
- Serio?- zapytała Jo- Wystarczy wam rzucić aluzję a wam to się kreuje w głowach?
- W sumie to tak- wzruszył ramionami Dean.
- Ja, jakby ktoś chciał wiedzieć- Zack uniósł rękę i się uśmiechnął- Poszedłem odrobinę dalej.
- Jesteście straszni- oburzyła się Kate.
- Są facetami- stwierdziła Alice beznamiętnie- W dodatku w najgorszym okresie. Ich myśli są nie do opanowania. Jeju, a czasem nawet nie zauważacie jak się ślinicie.
- Ha,ha- zaśmiała się Jo- Trzeba by kupić im śliniaki.
- Serio? Każdy tak ma?- zapytała Cassie- Obojętnie jaka to dziewczyna?
- No pasztety raczej na nas nie działają- skomentował Win.
- Mniej urodziwe dziewczyny- poprawił go Zack i zaczął się śmiać- Zachowuj się.

Wszyscy zaczęli się śmiać.

- Okej, czyja teraz kolej?
- Tony- stwierdził Brian.
- Najpierw zadanie Cassie- stwierdził brat.
- Już nie chcę zadania. A zwłaszcza od chłopków. Wybieram prawdę.
- Czy jest jakiś chłopak w tym domu, który ci się podoba?
- Tak.
- Kto to?- zapytał Nate.
- Tylko jedno pytanie- wystawiła mu język dziewczyna.
- Dobra. Teraz Tony. Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Kto się odważy zadać pytanie naszemu tajemniczemu rycerzowi?- zapytał Win.
- Jaki Rose ma rozmiar stanika?- rzucił Zack.
- Boże jesteś jeszcze gorszy od Wina- przewróciła oczami Kate.
- Jeśli nie wiesz, to ja mogę sprawdzić- ciągnął dalej Zack i uśmiechnął się szyderczo- Z pewnością lepiej się nią zajmę niż ty.

Tony już chciał ruszyć w jego stronę, ale w tym momencie przez pokój przeleciała kulka z mięsa i sosu pomidorowego, która trafiła prosto w twarz Zacka. Wszyscy spojrzeli w stronę, z której rzucono jedzenie. Rose opierała się o futrynę i patrzyła na swoją ofiarę z uśmiechem.

- Twoja kolacja kochanie. Skoro chcesz zadbać o mnie i moją bieliznę to ja muszę zadbać o ciebie.

Cała grupa wybuchła śmiechem. Kate aż skuliła się ze śmiechu. Tony spojrzał na swoją dziewczynę i cała jego złość natychmiast odeszła. Rose również na niego patrzyła i puściła mu oko. Zack zaczął zbierać jedzenie z twarzy i również się uśmiechnął.

- Dobra, chyba już czas, żebym przystopował.
- No nie wytrzymam- rozłożył ręce Dean- Próbowałem ci wbić do głowy już dobre kilka dni, żebyś się zachowywał. I pomyśleć, że- spojrzał na Rose- wystarczyło do tego trochę mięsa i pomidorów- znów spojrzał na Zacka- Gdybym wiedział to zaprosiłbym cię do domu na spaghetti mojej mamy.

Grupa znów zaczęła się śmiać. Wtedy do salonu wszedł Matt.

- Co mnie ominęło?

***

Po kilkunastu minutach gra się skończyła i każdy zajął się sobą.

Dean wyszedł na taras zaczerpnąć powietrza. Cassie, gdy tylko zobaczyła, że tam wychodzi, ruszyła za nim.

- Chyba alkohol zaczyna robić swoje- zaczęła.
- Jestem lekko pijany i niesamowicie głodny. Mało brakowało a zacząłbym lizać twarz Zacka.

Dziewczyna się uśmiechnęła i spojrzała na niego.

- Jak sobie radzisz?
- Radzę?
- Z Tonym i Rose.
- Jakoś daję radę. Dobrze, że jesteśmy tu w tak dużej i zróżnicowanej grupie. Jest wesoło i staram się o tym nie myśleć.
- Myślę, że musisz znaleźć sobie coś ciekawszego do roboty niż patrzenie na nich.
- Na przykład?
- Na przykład to jak inni patrzą na ciebie. Z podziwem, szacunkiem i ciekawością.

Na chwilę zamilkli.

- Podczas gry- zaczął- O kim mówiłaś?
- Wydaje mi się, że dobrze wiesz.

Dean spojrzał na dziewczynę. Patrzyła przed siebie. Przyglądał jej się wnikliwie. Już kiedyś o tym myślał, ale nie wiedział czy jest na to dobry moment. Po chwili się zbliżył. Cassie odwróciła głowę w jego stronę. Ich spojrzenia się spotkały. Dean zatrzymał oddech.

- Jeśli masz w głowie to, co ona by pomyślała jeśli by nas zobaczyła to nie powineneś tego robić.
- Przymknij się- uśmiechnął się lekko.

Wtedy chwycił dłonią jej szyję i przyciągnął do siebie. Ich wargi się zetknęły. Ich pocałunek przerodził się w bardziej namiętny. Dean od dawna nie czuł takiego pragnienia. Może to dlatego, że ostatnio znał tylko pocałunki Rose. Cassie jest inna. Wydawała się niedoświadczona, czasem spłoszona i stonowana, ale twardo stąpa po ziemi i zdecydowanie potrafi sięgać po to czego pragnie. A widocznie pragnęła jego. Kiedy skończyli się całować, Dean otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę. Ona powoli rozchyliła powieki i patrzyła na niego z radością w oczach. Dean nigdy nie widział tak wesołego i delikatnego spojrzenia.

- Podoba mi się jak na mnie patrzysz- odezwał się pierwszy- Zdecydowanie musimy to kiedyś powtórzyć.
- Chciałbyś- uśmiechnęła się szeroko.
- Miałem na myśli twoje spojrzenie- odwzajemnił uśmiech.
- Jasne- pokręciła głową i ruszyła do środka.

***

- Heeeeeeej. Co tam?- Kate weszła do pokoju Wina ze swoim kubkiem.
- Chyba ktoś tu przesadził z drinkami- stwierdził chłopak- Dobrze się czujesz?
- Tak- przytaknęła i się uśmiechnęła- Martwisz się o mnie. To miłe.
- Może zawołam Matta- Win wstał z łóżka.
- Nie. Naprawdę spoko się czuję.
- Najpierw to odstaw- zabrał jej z ręki kubek.
- Win zabiera mi alkohol zamiast dolać. Co ci się stało?
- Nie chcę, żebyś się upiła.
- Dlaczego?
- Rano byś się dowiedziała dlaczego- uśmiechnął się lekko.
- Chcesz mi powiedzieć, że pod wpływem alkoholu obudziłabym się nie w swoim łóżku? Jesteś świnią.
- Miałem na myśli, że miałabyś kaca- wyjaśnił i spojrzał na nią- Ale ty widocznie masz w głowie co innego.
- Nie prawda.
- Nie ja pomyślałem o łóżku- rozłożył ręce.
- To dlatego, że jesteś taki...
- Jaki?
- Taki...
- Słucham?- nadstawił ucho.

Kate mu się przyglądała. Nie wiedziała co chce powiedzieć. Nie wie co czuje do tego chłopaka. Nie wie nawet dlaczego do niego przyszła.

- Nie mam już siły cię oceniać- powiedziała po chwili.
- To chyba prowadzi- spojrzał w górę- Tylko do jednej rzeczy.

Kate spojrzała na niego pytająco. Czyżby znowu próbował ją pocałować? Zdecydowanie tego w tym momencie chciała. Zrobiła krok w jego stronę. Win również na nią patrzył. Zbliżył się.

- Do zostania przyjaciółmi- uśmiechnął się szczerze i ją przytulił.

Kate zmarszczyła brwi. Pozwoliła się przytulić, lecz nie mogła uwierzyć w to co się teraz dzieje. Za każdym razem kiedy zostawali sam na sam Win próbował ją zdobyć. A w momencie, kiedy ona uświadomiła sobie, że on nie jest jej obojętny, on robi coś takiego. Chce zostać jej przyjacielem. Kilka tygodni temu prawdopodobnie by się na to zgodziła, ale teraz nie jest tego pewna.

- Jasne. Możemy zostać przyjaciółmi.

Win zwolnił uścisk i jeszcze raz na nią spojrzał. Potem ruszył do salonu.

- Kate, co to w ogóle było?- powiedziała do siebie i rozłożyła ręce.

***

Matt i reszta grupy siedzieli w salonie, czekając aż kolacja będzie gotowa. Rose została w kuchni, aby pilnować jedzenia. Tony postanowił sprawdzić co robi. Stanął w drzwiach kuchni i przyglądał się krzątającej się od jednego do drugiego blatu dziewczynie.

- Mam nadzieję, że taki zapał będziesz miała, kiedy będziemy mieć dzieci.
- Czy ty się ze mnie nabijasz?- założyła ręce.
- Nie.
- A więc przyszedłeś popatrzeć?
- Nie- zamknął za sobą drzwi na zamek i zbliżył się.
- A więc przyszedłeś pomóc?
- Nie - uśmiechnął się szeroko.
- A więc po co?

Tony chwycił ją za podbródek i pocałował. Rose objęła go ramionami. Chłopak ją podniósł i posadził na blacie. Ciągle się całowali. Tony ściągnął z niej koszulkę. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco.

- Wiesz, że gdybyś nie obrzuciła Zacka jedzeniem to musiałbym odpowiedzieć na pytanie jaki masz rozmiar stanika, a za cholerę nie znam na nie odpowiedzi.

Oboje zaczęli się głośno śmiać. Z salonu zaczęły dochodzić krzyki wygłodniałej grupy.

- Hej! Ile jeszcze?

Tony popatrzył na Rose i szeroko się uśmiechał.

- Niech sobie jeszcze poczekają.

Rose zaczęła się śmiać i ściągnęła koszulkę z Tony'ego.

- Niektóre rzeczy nie mogą czekać.

Tony zaczął ją namiętnie całować. Potem spojrzał jej głęboko w oczy.

- Co?- Rose uważnie mu się przyglądała.
- Strasznie cię kocham, wiesz?

***

Po zjedzeniu długo wyczekiwanej kolacji, grupa była bardzo wyczerpana. Część gości postanowiło się położyć. W salonie został Win, Tony, Dean i Zack. Chcieli jeszcze obejrzeć jakiś film i posiedzieć przy dobrym drinku.

- Stary- Dean zwrócił się do Tony'ego- Będziesz z nami na bitwie po Nowym Roku?
- A co odpadasz z ekipy?- wtrącił się Zack.
- Nie. Dostał propozycję wyjazdu do Europy. Najlepsi choreografowie będą chcieli, żeby występował z gwiazdami na koncertach- wytłumaczył Dean.
- Jeszcze nic nie zdecydowałem- odezwał się chłopak.
- Wiesz, że cię nie lubię- spojrzał na niego Zack- Ale tylko głupek by nie skorzystał z takiej okazji.
- Taka oferta trafia się raz na milion- stwierdził Dean.
- Dobrze to wiem. Byłbym już wtedy nieźle ustawiony.
- A co z Rose?- wtrącił Win- Chyba jej nie zostawisz? Wiesz, że wtedy chyba bym cię zabił.

Chłopak spojrzał na Deana. Nie wydawał się być bardzo przejęty tym, że padło imię Rose. To dobry znak.

- Nie ma takiej opcji.
- Czemu wszyscy jesteście nią tak zaaferowani?- zapytał Zack.
- A czemu ty nie zwróciłeś uwagi na nikogo z ekipy tylko na nią?- zapytał Dean.
- Żeby was wkurzyć- wzruszył ramionami- Widać, że każdemu z was na niej zależy. Dlatego przyczepiłem się właśnie do niej.
- Nie nudzi ci się czasem taka zabawa?- zapytał Tony.
- Nigdy.
- Win- odezwał się Tony- Wydaje mi się, że odnalazłem swojego zaginionego brata bliźniaka.
- Nie zdziwiłbym się jakby było między wami jakieś pokrewieństwo- zaśmiał się Dean- Jesteście do siebie cholernie podobni.
- Z wyjątkiem, że ja jestem przystojniejszy- dodał Zack.
- Chciałbyś- odezwał się Win.
- Stary- Tony odezwał się do Deana- Chyba nasze dziewczyny się kłócą.
- Zabawmy się z nimi- zaśmiał się Dean i odezwał do Zacka i Wina- Zapytacie jutro dziewczyn, który z was jest przystojniejszy. Wtedy jeden z was będzie mógł się szczycić swoim zwycięstwem.
- Właśnie- dodał Win- To najlepszy pomysł. Jesteś za?
- Wchodzę w to- przybił mu piątkę Zack.
- Co masz zamiar zrobić?- Tony zapytał szeptem Deana.
- Zobaczysz.

***

Następnego dnia jako pierwsza wstała Alice. Wzięła prysznic i zaczęła się ubierać. Wtedy przebudziła się Rose.

- Która godzina?
- Wpół do 8.
- To chyba pora, żebym i ja się podniosła z łóżka- zaczęła ziewać i wygramoliła się spod kołdry.

Wzięła kosmetyczkę i skierowała się do łazienki. Kiedy wyszła zobaczyła, że jej łóżko jest pościelone. Alice siedziała na swoim łóżku i pisała smsa.

- Ty to zrobiłaś?
- Chciałam otworzyć okno i musiałam stanąć na twoim łóżku w butach. Nie chciałam, żeby pościel się pobrudziła.

Rose tylko przytaknęła, ale w głębi duszy wiedziała, że Alice chciała wyciągnąć rękę w jej stronę. To wywołało u niej lekki uśmiech.

- Co do wczoraj...- zaczęła Alice.
- Tak?
- Ładnie załatwiłaś Zacka.
- Dzięki.

Po chwili znów zapadła między nimi cisza. Rose stanęła przed lustrem i zaczęła pleść warkocz.

- Mogę o coś spytać?- odezwała się znowu Alice.
- Skąd pomysł, że w ogóle chcę z tobą rozmawiać?- Rose powtórzyła jej wczorajsze słowa.
- Okej. Należało mi się- przytaknęła dziewczyna- Ale nie przeproszę cię za to.
- I słusznie.
- Co?- zmarszczyła brwi.
- Nie powinnaś przepraszać za coś za co nie czujesz się winna- Rose spojrzała na nią poważnie i dodała- Co chcesz wiedzieć?
- Dlaczego wczoraj powiedziałaś, że muszę porozmawiać z Deanem? Skąd pomysł, że coś do niego czuję?
- Od kiedy się pojawiłaś, próbowałaś nas rozdzielić. I myślę, że to nie dlatego, że mnie nie lubisz. Tylko dlatego, że mnie nie znasz. I nie robiłaś to z troski o niego pod pretekstem, że do siebie nie pasujemy albo, że nie jestem dla niego odpowiednia. Nie chciałaś, żeby ktokolwiek był przy nim. Na miejscu, które jak pewnie myślisz należy do ciebie. Przyjaciółka tak nie postępuje. Więc musisz coś do niego czuć skoro chciałaś mnie usunąć z planu. I nie mam ci tego za złe. Ja prawdopodobnie też chciałabym zdobyć chłopaka, którego kocham. Ale za złe mam to jak się za to zabrałaś. Podstępem i kłamstwami. A to chyba nie to co cechuje odpowiednią dziewczynę dla Deana. Nie sądzisz?

Alice patrzyła na Rose. Pierwszy raz ktoś jej tak otwarcie powiedział prawdę w oczy. Do tego miała rację. Alice obrała łatwe, ale podstępne i okropne środki działania do osiągnięcia celu. Na pewno nie chciałaby, żeby Dean miał ją za taką osobę.

- Zastanawiam się czemu nie powiedziałaś Deanowi co robiłam.
- Nie myśl, że zrobiłam to z troski o ciebie- pokręciła głową Rose- Na pierwszym miejscu chciałam naprawić jego relacje z Tonym i ze mną. Nie miałam interesu i może też siły oczerniać cię przed nim. Wystarczająco my go zraniliśmy. Nie musiałam mu dokładać cierpienia.
- Zależy ci na nim- stwierdziła ze zdziwieniem Alice.
- Bardzo. I tobie też. Tylko nie wiesz co z tym zrobić.
- Jak się do wszystkiego przyznam to mnie znienawidzi.
- Tego nie wiesz. Wiesz tyle, że będziesz z nim i ze sobą szczera.

Alice patrzyła na Rose. Dziewczyna wróciła do czesania włosów. Potem wzięła z walizki bluzę i ją założyła.

- Chodź. Zrobimy wszystkim kanapki.
- Chcesz robić śniadanie dla trzynastu osób?
- Uwierz mi, że za niedługo trzeba będzie znów gotować obiad lub kolację. Albo sprzątać. Każdy będzie musiał czymś się zająć. Im wcześniej się tym zajmiesz tym lepiej.
- Bystre- stwierdziła Alice.
- I nie mówiłam tylko o kanapkach- uniosła lekko kącik ust i zbiegła po schodach.

***

Dean się przebudził i usłyszał jakiś hałas w salonie. Podniósł się z łóżka i założył tylko spodnie dresowe. W salonie na stole stał talerz z przeróżnymi kanapkami, tosty z dżemem, owsianka i płatki śniadaniowe. Po lewej stronie stały trzy dzbanki. Jeden z mlekiem, drugi z sokiem a trzeci z kawą. Na środku był talerz z owocami a obok nich jeszcze jeden z ciastkami. Chłopak zaczął przecierać oczy i wtedy zauważył uśmiechającą się Rose.

- Wiesz, że właśnie zdałam sobie sprawę, że nigdy nie widziałam cie bez koszulki.
- Teraz żałujesz?
- Tony śpi?
- Chyba tak.
- No to chyba tak- zaśmiała się.
- Czy ty mnie podrywasz?- Dean również zaczął się śmiać.

Wtedy do salonu weszła też Alice.

- Dzień dobry- przywitała się.
- Co tu się dzieje?- Dean patrzył na nie z niedowierzaniem.

Wtedy do salonu wszedł Tony wycierając ręcznikiem włosy.

- Jeszcze kilka dni temu się szarpałyście- ciągnął Dean- A teraz razem robicie śniadanie? Coś mi tu śmierdzi.

- Obawiam się, że to ty- klepnął go w ramię Tony i podszedł do Rose- Cześć- pocałował ją w czoło- Pomóc ci z czymś w kuchni?
- Wyczuwam w tym podstęp podobny do wczorajszego- przymrużyła oczy.
- Ależ skąd- udawał oburzonego chłopak- Nic z tych rzeczy.
- Jasne- zaśmiała się- Ale już skończyłyśmy. Dzięki.

Wtedy cała czwórka usiadła przy stole.

- Dean- zaczęła Alice- Chciałabym później z tobą porozmawiać.
- Coś się stało?
- Nie. To znaczy tak- spojrzała na Rose- Chcę ci coś wyjaśnić.
- Jasne. A o co chodzi?
- Wolałabym, żeby to było w cztery oczy.
- Jesteś dziwna.
- O! Skończcie już- machnęła ręką Rose i spojrzała znacząco na Alice- Nikt nie chce słuchać o jej problemach.
- I nikt ci nie każe słuchać.
- Daj spokój- odezwał się Tony i zwrócił do Deana- A dobrze się zapowiadało.

Dziewczyny wymieniły znaczące spojrzenia. Rose lekko się uśmiechnęła.

- Dobra zmieńmy temat- zarządził Dean.
- Właśnie. Powiedz im co przygotowałeś dla Wina i Zacka.
- A więc potrzebne nam będą jeszcze Jo, Kate i Cassie...

***

Zack otwiera oczy i widzi nad sobą uśmiechniętą twarz Rose.

- Witaj słonko! Jak się spało?
- Dobrze- podniósł się powoli- A co ty tutaj robisz?
- Zrobiłam ci śniadanko- podała mu tacę.
- Fajnie. A co na to twój chłopak?
- Wydaje się być szczęśliwy.
- Tony?
- Kto mówi o Tonym?- zmarszczyła brwi- Ty głuptasku.
- Co?
- Zerwałam z nim dzisiaj rano. Stwierdziłam, że jesteś o wiele bardziej zabawny i z tobą nie będę się nudziła.
- Tak jasne. Wkręcasz mnie.
- Nie głuptasie. Wkurzył się trochę, ale myślę, że mu przejdzie. Przecież musiał w końcu uznać, że jesteś od niego we wszystkim lepszy.
- Tu masz rację- uśmiechnął się.
- A no i kazał ci jeszcze przekazać, że jeśli mnie skrzywdzisz to powyrywa ci wszystkie kończyny. A Dean powiedział, że mu pomoże. A więc bądź grzeczny- zeskoczyła z łóżka i poszła do salonu.

- Kupił to?- zapytał Tony.
- Nie do końca, ale to może nawet lepiej.

Wtedy Zack wybiega z pokoju.

- Hej, w co ty grasz?
- O co chodzi?- zapytał Tony.
- Nie rób sobie ze mnie jaj.
- Ja?- zapytała Rose.
- Co to przed chwilą było?
- Ale co?
- Kochanie, co zrobiłaś?- zapytał jej Tony.
- Nic misiu.
- Misiu?- Zack patrzył na nich zmieszany- Przecież z nim zerwałaś.
- Że co?- oburzył się Tony.
- Nie wiem o czym on mówi.
- Przyniosłaś mi śniadanie do łóżka i mówiłaś, że jestem twoim chłopakiem a z nim zerwałaś.
- No teraz przegiąłeś- ruszył w jego stronę Tony.
- To ona to powiedziała- cofnął się kilka kroków Zack.
- Zostaw go!- krzyknęła Alice.
- Co tu się dzieje?- zapytał Dean.
- Chciał się na mnie rzucić- wytłumaczył Zack- Po raz kolejny.
- Tony odbiło ci?
- Jak możesz się go ciągle czepiać?- podeszła do Tony'ego Alice.
- Zarywał do Rose.
- To niemożliwe. Wczoraj mi wysyłał sygnały, że ja mu się podobam.
- Ty?- udawał zdziwionego Dean- Przecież ty spotykasz się ze mną.
- Nieprawda. Chcę Zacka.
- Gadasz na Tony'ego a teraz ty mi odbijasz dziewczynę?- Dean podszedł do Zacka.
- Nic nie zrobiłem! Odczepcie się.

Wtedy z drugiego pokoju wychodzi Win. Za nim biegnie Matt. Łapie go za fraki a odciąga go Kate. Wszyscy na siebie krzyczą. Brian robi awanturę Jo.

- Jak mogłaś pocałować Wina?
- Nie moja wina, że jest taki pociągający. A z resztą Rose zerwała z Tonym to ja też z tobą nie będę. Wolę Wina- podbiegła i się do niego przytuliła.
- Odczep się ode mnie wariatko- zaczął ją odpychać.
- Właśnie, odczep się- pchała się między nich Kate.
- Kate, co ty wyprawiasz?- zapytał Matt.
- Żadna z was nie ma u niego szans. On pragnie mnie- Cassie rzuciła mu się na szyję.
- Ciebie?- zapytał Nate- Przecież umówiłaś się ze mną.
- Z tobą?- spojrzał na niego Scott.
- Nie czepiaj się. Ty lecisz na Alice.
- Ale o na chce Zacka.
- Co tu się do cholery dzieje?!- krzyknął Zack.

Wtedy wszyscy się zatrzymali i przestali krzyczeć. Każdy patrzył na każdego. W pewnym momencie Dziewczyny zaczęły się śmiać. Reszta chłopaków do nich dołączyła. Tylko Zack i Win wyglądali na zdezorientowanych.

- Nie możemy wam się oprzeć. To się dzieje- rozłożyła ręce Rose.

Wszyscy wybuchli jeszcze większym śmiechem. Win pokręcił głową i spojrzał na Zacka. Ten mimo woli się uśmiechnął.

- Okej. To było dobre- stwierdził drapiąc się po głowie.
- Zaplanowaliście to wszystko, żeby utrzeć nam nosa?- zapytał podekscytowany Win.
- Tak. I to jakieś piętnaście minut temu- uśmiechnęła się Jo.
- Tatuś jest dumy- pokręcił głową.
- Boże, myślałem, że wszyscy powariowaliście- uśmiechał się Zack.
- Na twoim punkcie- puściła mu oko Alice.

Wszyscy zaczęli znów się śmiać i usiedli przy stole.

- Co wy na to, żebyśmy po śniadaniu skoczyli na stok trochę się popisać przed turystami naszą jazdą na nartach i snowboardzie?
- Przyznaj się, że chcesz wyrwać jakąś laskę- stwierdził Tony.
- A to już przy okazji- uśmiechnął się i spojrzał na Kate.

6 komentarzy:

  1. Ojeju-jeju-jeju!!! rozdział jak zwykle cudowny *___* jestem ciekawa dalszej sytuacji pomiędzy Kate i Win'em ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!!! Moim zdaniem jeden z najlepszych twoich rozdziałów. Trzymaj tak dalej! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne ♥ Kocham to <3 Jestem bardzo ciekawa co będzie się dalej działo i czekam na dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczne ♥ Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dodasz następny rozdział? Juz się nie mogę doczekać. Proszę zabijalo mnie jak nie dodajesz....

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy dodasz następny rozdział? ;c To mnie zabija... Czekam tak od stycznia jak dodałaś ten rozdział i nic ;c Rozumiem, że możesz nie mieć czasu i wg, ale ucieszyłabym się jak małe dziecko na widok lizaka :D jak byś dodała ten następny rozdział ;) Weny życzę ;* /by Xx

    OdpowiedzUsuń