niedziela, 20 grudnia 2015
Rozdział VII: "A ja nie zasługuję na drugą szansę?"
Następnego dnia grupa przyjaciół spotyka się w garażu Ricka. Sara i Mad przychodzą jako ostatnie. W środku panowało małe zamieszanie.
- Hej, co tu tak głośno?
- Kłócimy się o to czy idziemy do Vicky- wyjaśniła Alison.
- To was wszystkich zaprosiła?- zdziwiła się Sara.
- Ja jestem z nią w samorządzie, więc musiała mnie zaprosić. Z resztą byłaś przy tym- uśmiechnęła się lekko- Ale Chris nie chce ze mną iść.
- Bo nie mam im nic do powiedzenia- skomentował spokojnie.
- A reszta?- zapytała Mad.
- Lucas zaprosił mnie i Ricka, kiedy składałem papiery do szkoły- odezwał się Travis.
- A jednak wracasz do szkoły? Gratuluję.
- Też się cieszę. Zwłaszcza, że czeka mnie szkoła letnia.
- Skąd znasz Lucasa?- zapytał go Swayze.
- Poznałem go dzięki Mad. A co?
- Kiedy?
- Niedawno. Przyszedł do niej wieczorem do domu.
Wtedy wszyscy spojrzeli na dziewczynę. Chris zmarszczył brwi, ale nic się nie odezwał.
- Okej- westchnęła Maddie- Czy ktoś mi wyjaśni dlaczego macie taki problem z tym gościem?
- Nie za bardzo za nim przepadamy- sztucznie uśmiechnął się Swayze.
- Aha. I wnioskuję, że ja też mam go nie lubić, bo kumpluję się z wami?
- Wiesz- odezwał się Rick- Trzymamy się razem, więc...
- Więc pozwól, że coś ci powiem- spojrzała na niego poważnie- Lubię go. A poza tym pomagam mu w nauce. Nie robię nic wielkiego. On nie zrobił mi nic złego. Nie mam powodu, żeby się z nim nie widywać.
- W czym mu pomagasz?- zapytała nagle Alison.
- Udzielam mu korków z chemii.
- No nie wierzę- zaśmiał się Swayze- Koleś jest niesamowity. Zawsze dostanie to czego chce.
Chris przyglądał się Maddie bardzo uważnie. W garażu nastała cisza.
- Powiesz mi o co tu chodzi?- spojrzała na niego.
- O nic.
- Chris! Wyjaśnij mi to.
- Lepiej nie. Jeszcze zmienisz zdanie o swoim nowym koledze.
- Łał- popatrzyła na wszystkich po kolei- Grupa przyjaciół, która jest ze sobą szczera. Tak, to zdecydowanie wy.
Każdy patrzył po sobie i nie wiedział co ma zrobić.
- Chris kiedyś się przyjaźnił z Lucasem- odezwała się wreszcie Sara- Dwa lata temu byli nierozłączni. Nie wiem co się stało, ale w pewnym momencie przestali. Chodziły plotki, że Chris miał wylecieć ze szkoły, ale stanęło na tym, że został, lecz musiał zrezygnować z drużyny pływackiej. Tyle wiem.
- Chris?- Maddie na niego popatrzyła.
- Kim ty jesteś-podniósł się i podszedł do Sary- Że myślisz, że możesz się wtrącać?
- Przynajmniej jest szczera- oceniła jej kuzynka.
- Nie będę o tym rozmawiał.
- Po co to wszystko?- podeszła do niego Maddie- Po co mnie przygarnąłeś do swojej paczki? Po co przychodziłeś do mnie do domu? Po co siedzisz ze mną na stołówce? Po co przesiaduję z wami w garażu? Powiedz mi po co?
Chłopak oddalił się i usiadł z powrotem na fotelu.
- Jeśli ty jej nie powiesz, ja to zrobię- Sara spojrzała na niego poważnie.
Chłopak zrozumiał o co jej chodziło. Rozmawiali o Maddie na pomoście. O tym jak dobrze jest się z nią przyjaźnić. Jak Chris dużo dzięki niej odzyskał.
- Przypominasz mi go- wydusił w końcu.
- Ja?- popatrzyła na niego pytająco, a po chwili na wszystkich dookoła.
- Tak- przytaknął spokojnie- Lucas uważa, że nie ma rzeczy niemożliwych. Z odpowiednim nastawieniem i determinacją można osiągnąć wszystko- spojrzał na nią- Dla ciebie też nie ma ograniczeń. Żadnych. Z jednym wyjątkiem- zatrzymał się by zaczerpnąć powietrza- Ty nie poświęcisz przyjaciół, żeby nie spaść z podium.
- Więc naprawdę się przyjaźniliście?- zapytał Travis.
- Co się stało?- drążyła Maddie.
- Okej- uniósł głowę- Słuchajcie uważnie, bo nie mam zamiaru tego nigdy powtarzać- zatrzymał się na chwilę i zbierał myśli- Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi jakich możecie sobie wyobrazić. Do tego byliśmy zawodnikami w szkolnej drużynie pływackiej- spojrzał na nią bardzo poważnie- Po pewnym czasie Lucas stawał się coraz lepszy i zaczęło mnie to zastanawiać. Po treningu, kiedy brał prysznic, przeszukałem jego szafkę. Miał tam jakieś tabletki. Nie były to witaminy tylko sterydy. Nielegalne prochy, które brał, żeby być lepszy- pokręcił głową w geście niedowierzania- Kiedy mnie zobaczył strasznie się wkurzył. Ja też byłem na niego zły. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek coś takiego zrobi. Że jest na tyle głupi, żeby ładować w siebie takie świństwo- wziął oddech- Po kilku dniach zostaliśmy wezwani do gabinetu trenera. Ktoś go podkablował. Ja nie pisnąłem słówkiem o tamtej sytuacji. Lucas jednak powiedział trenerowi, że te tabletki były...- głos mu się lekko załamał- Moje.Wtedy wybuchła niezła afera. Oczywiście dyro nie chciał, żeby to się rozniosło. Miałem wylecieć ze szkoły. Możliwe, że czekał mnie poprawczak. Lucas namówił swoją rodzinę, żeby wpłynęli jakoś na decyzję dyrektora i żebym został w szkole. Policją też się zajęli. Szkoda tylko, że wtedy było mi wszystko jedno czy tu zostanę czy nie. Liczyło się to, że zdradził mnie mój własny brat. Zwłaszcza, że to wszystko to jego wina- popatrzył w podłogę- Od tamtej pory ani razu z nim nie rozmawiałem. Nie potrzebuję kogoś takiego w moim życiu. Obiecałem sobie też, że nie będę miał z nim żadnego kontaktu- podniósł głowę- I już nigdy nie będę pływał.
Wszyscy siedzieli w ciszy. Swayze znał tę historię w całości, więc nic go nie zdziwiło. Rick i Alison znali tylko niektóre szczegóły. Lecz dla Travisa i Maddie to była zupełna nowość. Ale na najbardziej zdziwioną wyglądała Sara. Teraz czuła się bardzo głupio. Zawsze uważała Chrisa za tego złego, a tymczasem okazuje się, że to on jest najbardziej poszkodowany.
- Nie miałam pojęcia, że coś takiego miało miejsce- odezwała się Maddie- Nie myślałeś nigdy, żeby komuś o tym powiedzieć? Nagłośnić to?
- Po co?
- Żeby ludzie wiedzieli, że dostałeś kopa nie z własnej winy. Że nie ty jesteś powodem tej afery.
- Mówiłem mu to już- odezwał się Swayze- Mnie strasznie to wkurza. Nie dość, że Lucas wyszedł cało z tej sytuacji, to jeszcze wszyscy stawiają go za przykład. Jest uwielbiany przez wszystkich jak książę.
- Faktycznie- stwierdziła Alison- Wszyscy myślą, że jest taki wspaniały. Gdyby się dowiedzieli jaki jest naprawdę, byłby skończony.
- Nie mam zamiaru nikomu o tym mówić i wy też nic nie powiecie- odezwał się Chris- Uszanujcie moją decyzję. Jasne?
- Nie rozumiem- zmarszczył brwi Rick- Jak możesz mu to odpuszczać? Powinien być ukarany.
Chris spojrzał na Sarę. Ona patrzyła na niego. Nic nie musiał mówić, ona wiedziała, co myślał.
- Jeśli Lucas kochał Chrisa, tak jak on jego- zaczęła Sara- To wystarczającą karą dla niego jest to, że są teraz oddzielnie. I świadomość, że stracił najważniejszą osobę jaką miał jest z pewnością najgorszym uczuciem.
- Dzięki- kiwnął głową Chris.
- Może macie rację- ocenił Rick- Ale skoro wiemy, że zawinił to chyba możemy się jakoś odegrać.
- Podoba mi się twój tok myślenia- odezwał się Swayze- Jak chcesz mu zaszkodzić?
- Na początek to możemy zrujnować przyjęcie w ich rezydencji. Kto jest za?
- Ja- odezwała się Alison.
- Ja też, ale nie mam zaproszenia- dodał Swayze.
- Pójdziesz jako moja osoba towarzysząca- stwierdziła Maddie.
- A skąd ty masz zaproszenie?- zdziwiła się Alison.
- Od Henry'ego.
- Dziadka Lucasa?- zdziwił się Chris.
- Dokładnie- wtrąciła Sara- Nie wiem jak to zrobiła, ale pan Moon ją uwielbia.
- Taki już jej urok- zaśmiał się Travis, bo uświadomił sobie, że często to powtarza- Ja też idę.
- Sara?- zapytał Rick- Idziesz?
- Wszyscy chcą się za ciebie odegrać- popatrzyła na Chrisa- Co ty o tym myślisz?
- Myślę, że gdzieś macie to, że powiedziałem, żeby nic z tym nie robić.
- I nie robimy- stwierdził Swayze- Przecież zrobimy tylko jakiś kawał. Ludzie w szkole wiedzą, że z tego słyniemy. Nikt nie powiąże tego z tobą i tamtą aferą, a my będziemy szczęśliwsi, że utarliśmy mu nosa. Chociaż trochę.
Chris uniósł głowę w górę. Wszyscy bacznie mu się przyglądali.
- Niech wam będzie- opuścił głowę i przewrócił oczami- Ale pod warunkiem, że to będzie pierwszy i ostatni raz. Nigdy więcej nie będziecie o tym gadać i nikt z was się nie będzie na nim mścił. Jasne?
- Jasne- powiedzieli chórem.
***
Na przyjęcie przybyło sporo gości. Świetnie udekorowany ogród, pyszne jedzenie i dobra muzyka zapowiadają nie małe widowisko. Vicky stara się zamienić z każdym chociaż kilka słów. Henry Moon jako dżentelmen wita wszystkie kobiety i dziewczyny. Lucas i jego rodzice również pomagają w witaniu gości. To wszystko sprzyja temu, że bez problemu grupa znajomych może zrobić jakiś kawał na przyjęciu. Paczka Chrisa, po wyjściu z garażu, stwierdziła, że każdy oddzielnie pójdzie do domu i odpowiednio się ubierze. Podzielili się na mniejsze grupy, żeby nie wchodzić razem i nie wzbudzać podejrzeń. Chris przyszedł z Alison, następnie Rick i Travis, a na samym końcu Sara, Mad i Swayze. Chłopcy ubrani byli w smokingi. Alison miała na sobie zieloną długą sukienkę. Strój Sary to błękitna sukienka z luźno opadającym dołem i dość głębokim dekoltem. Maddie natomiast miała na sobie brzoskwiniową sukienkę bez ramiączek. Czuła się dziwnie, ale za namową ciotki i kuzynki zgodziła się ją założyć. Wszyscy spotkali się przy stole z przekąskami.
- Okej. Kim wy jesteście to wiem- zaczął Travis i spojrzał na Maddie- Ale ty dziewczyno? Jak ci na imię?
- Spadaj- uderzyła go lekko w ramię.
- No co? Bardzo ładnie wyglądasz.
- Dodaj jeszcze "jak zawsze" i przyjmę komplement.
- Okej. To co?- zaczął Swayze- Kiedy zaczynamy?
- Ktoś musi odwrócić uwagę gości- stwierdził Rick.
Zastanawiali się nad tym chwilę. Lecz odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewali. Nagle ucichła muzyka. Wszyscy zebrani popatrzyli w tamtą stronę. Na scenie pojawił się chłopak w bardzo eleganckim garniturze i kapeluszu.
- To dla bardzo wyjątkowej osoby. Wszystkiego co najlepsze najsłodsza- mówiąc to stał tyłem.
Kiedy się odwrócił, dał znak zespołowi i zaczęli grać rytmiczny utwór. (Tu sobie posłuchajcie, bo jak dla mnie super piosenka MKTO- Classic). Cała paczka popatrzyła na niego z ciekawością. To samo zrobili goście. Każdy zastanawiał się kim jest ten chłopak. Maddie również na niego patrzyła z zainteresowaniem, zwłaszcza, że dobrze znała tę piosenkę i nie raz tańczyła do niej w pokoju. Kiedy chłopak zrzucił w publikę kapelusz, na twarzach wielu osób pojawił się uśmiech. Najwidoczniej dobrze go znali. Maddie nigdy wcześniej go tu nie widziała. Chłopak szeroko się uśmiechał patrząc na Vicky, lecz nie zapominał też o innych dziewczynach. Każdej z nich puszczał oko lub robił jednoznaczne miny. To, że umie śpiewać to słychać, ale jego ruchy również są całkiem dobre. Wśrod gości rozpoczęły się szepty i ciche rozmowy. Maddie przysłuchiwała się kilku dziewczynom stojącym niedaleko.
- Zastanawiałam się kiedy do nas wróci.
- Umówisz się z nim?
- Oczywiście.
- A nie sądzisz, że już dawno o tobie zapomniał?
- To sobie przypomni.
- Nie ty jedna tak myślisz. Słyszałam, że z Karą też się spotykał.
- Więc przekonamy się, która z nas jest lepsza.
Maddie popatrzyła na chłopaka. Widocznie to jakiś miejscowy podrywacz. W tym momencie chłopak też na nią spojrzał i się uśmiechnął. Zatrzymał na niej na chwilę wzrok, lecz po chwili wrócił do zabawiania gości.
- Patrzył się na ciebie?- zapytała kuzynkę Sara.
- Nie wydaje mi się.
- To może na mnie- lekko się uśmiechnęła.
- Kim jest ten koleś?
- To starszy brat Lucasa. Daniel.
- Nie wiedziałam, że on ma brata.
- I siostrę. Tylko młodszą. Camille jest w jakiejś szkole z internatem w Anglii.
- Z chęci czy za karę?
- Wysłali ją tam, bo nieźle rozrabiała. Daniel jest podobny. Lubi dobrą zabawę i imprezy. No i oczywiście dziewczyny. Można powiedzieć, że Lucas jest najlepszym dzieckiem ich rodziców.
- Myślisz, że dlatego nie chciał się przyznać do... no wiesz?
- Możliwe- wzruszyła ramionami Sara- Może nie chciał, żeby jego rodzice myśleli, że jest taki jak rodzeństwo. Może też myślał o tym, żeby nie przysporzyć im kłopotów. Od zawsze był inny niż Daniel i Camille. Najgrzeczniejszy i najbardziej uczynny- spojrzała na kuzynkę- Wbrew pozorom to nie jest szczęśliwa rodzina i wydaje mi się, że Chris dobrze wiedział jak to u nich wygląda.
- Dlatego nic nie chce z tym robić- oceniła Maddie- Nie chce, żeby stracili chociaż jedno przykładne dziecko.
- Chciałem, żeby mnie wszyscy zrozumieli- odezwał się nagle Chris za ich plecami- Ale dobrze, że chociaż wy to załapałyście.
- No dobra- stwierdziła Maddie- Ale nie czujesz, że poświęciłeś trochę za dużo dla Lucasa?
- Nie sądziłem, że akurat tak to będzie wyglądało, ale teraz chyba nic z tym nie zrobię.
- Możesz chociaż z nim porozmawiać. Bo wydaje mi się, że on nie zdaje sobie sprawy ile dla niego zrobiłeś.
- Uwierz mi, że dobrze to wie- spojrzał na Sarę- Ona powiedziała wam dzisiaj, że jeśli tyle znaczyłem dla niego co on dla mnie, to jest świadomy co zyskał, a co stracił. A ja nie mam zamiaru nikomu nic udowadniać. Zwłaszcza, że minęły już dwa lata, a to ciągle nie jest łatwy temat do rozmowy.
- Rozumiem- Maddie spojrzała na niego czule- To co odwołujemy akcję?
- Myślę, że powinniśmy- odezwała się Sara.
- No tak- westchnął Chris- Tylko, że Alison, Swayze, Rick i Travis zniknęli z pola widzenia. Pewnie już zaczęli.
- Cholera!- powiedziała Maddie trochę za głośno i kilku gości się za nią obejrzało- Można to jeszcze odkręcić.
- Ja i Sara ich poszukamy, a ty zostań na wypadek jakby wrócili i każ im to odkręcić- zarządził Chris.
- Dobrze- przytaknęła i zaczęła się rozglądać za znajomymi.
Wtedy Daniel zszedł ze sceny. Fragment piosenki zaczął śpiewać wokalista zespołu. Chłopak podszedł do Vicky i prawdopodobnie złożył jej życzenia. Potem pojawili się obok niego rodzice, dziadek i Lucas. Dziewczyny zaczęły się kręcić wokół braci Moon z nadzieją, że któryś z nich w końcu zwróci na nie uwagę. Daniel przywitał się jeszcze z kilkoma osobami i znów zaczął śpiewać, ale już wśród tłumu. Maddie wzięła kieliszek szampana i mimowolnie zaczęła śpiewać refren piosenki. Daniel ją zauważył i patrzył na nią już do końca występu. Zainteresowała go. I to tylko dlatego, że ona nie patrzyła na niego. Każda dziewczyna na tym przyjęciu była w niego wpatrzona, tylko nie ta. Była bardzo piękna, ale też seksowna. Potem spojrzał na swojego brata. Ten również przyglądał się tej blondynce. Ciekawe co to może oznaczać? Czy Lucas ją zna? Kim ona jest? Daniel rozwiał myśli i pokazał jeszcze kilka ruchów. Potem wskoczył na scenę, aby odłożyć mikrofon. Kiedy występ się skończył rozległy się brawa i wiwaty. Wielu gości składało Vicky życzenia, inni witali się z Danielem. Nagle jedna z dziewczyn zaczęła krzyczeć. Maddie znalazła wzrokiem Chrisa i Sarę. Prowadzili resztę roześmianej paczki.
- Udało im się podłożyć tylko kilka myszy- wytłumaczyła Sara.
- Zepsuliście całą zabawę- westchnął Swayze.
- Dokładnie- spojrzał na niego Chris- A teraz idź i pomóż tej dziewczynie, bo zejdzie jeszcze na zawał.
- Reszta niech szuka kolejnych krzyczących ludzi i ruszających się talerzy- stwierdziła Sara.
Każdy rozszedł się w inną stronę. Maddie zauważyła kilka zakrytych wieczkami tac na jednym ze stołów. Szybko tam podeszła i zaczęła je sprawdzać.
- Jesteś aż tak głodna?- usłyszała za plecami.
- Słucham?- odwróciła się.
- Odkrywasz każde danie. Zdradzę ci sekret. Wszystkie są takie same- uśmiechnął się szeroko- Jestem Daniel.
- Wiem.
- Czyli jestem aż tak sławny, że nowi wiedzą kim jestem?
- Chodziło mi o to, że wiem, że wszystkie dania są takie same- uśmiechnęła się ironicznie.
- Nieźle- Daniel uśmiechnął się sam do siebie i chwycił za jedno wieko.
- Zaczekaj!- złapała go za rękę i po chwili puściła. Uniosła wieczko i lekko się uśmiechnęła. Złapała szczura za ogon i uniosła do góry- Smacznego.
- Co to tu robi?- spojrzał na nią i po chwili dodał- Skąd wiedziałaś?
- Długa historia- powiedziała rozglądając się dookoła. Wtedy podszedł Travis z klatką i Maddie wrzuciła tam szczura.
- Wszystko?
- Tak. Idź do Sary. Poszła do kuchni sprawdzić tace, które nie zostały jeszcze wniesione.
- Okej.
- Już ze sceny widziałem, że jesteś interesująca, ale teraz się przekonałem jak bardzo- Daniel zaśmiał się i upił łyk ponczu- A więc skąd znasz Vicky?
- Nie znam- wzruszyła ramionami.
- To pewnie znasz Lucasa.
- Owszem.
- To mój cudowny brat.
- Tego bym o nim nie powiedziała.
- Zalazł ci za skórę?- uśmiechnął się.
- Można tak powiedzieć.
- Jesteś tajemnicza- upił kolejny łyk- Fajnie.
- Ty za to jesteś jak otwarta księga. Wystarczy, że podejdę do kogokolwiek i mi wszystko o tobie opowie.
- Bo każdy tutaj zna mnie na wylot- powiedział z ironią.
- To małe miasto. Każdy o każdym rozmawia.
- Uwierzyłabyś w to co by ci o mnie powiedzieli?- spojrzał na nią- A może już to zrobili?
- Plotki nie rodzą się bez przyczyny- również popatrzyła na niego- Do tego zazwyczaj intuicja podpowiada mi od kogo powinnam się trzymać z daleka.
- A co ci podpowiada w moim przypadku?
- Twoje nazwisko.
- To chyba dobrze- uśmiechnął się.
- To miasto tak uważa i wy również- spojrzała w stronę tłumu i zauważyła zbliżającego się Henry'ego.
- A co ty o nas myślisz?
- To chyba nieistotne- wzruszyła ramionami- Skoro macie poparcie i uwielbienie ze strony większości tego miasta.
- Mylisz się. Każda opinia się liczy. Nawet najgorsza. Jeśli ktoś cię nie znosi, to dzięki temu możesz dostrzec kto cię uwielbia- spojrzał na zbliżającego się dziadka- Bez zła nie ma dobra. Bez cierpienia nie ma radości. Bez bólu nie ma szczęścia. A bez nienawiści nie ma miłości.
- Piękne słowa- odezwał się pan Moon.
- Dziękuję dziadku- chłopak się ukłonił.
- Witaj Madeline- uśmiechnął się do dziewczyny- Jak ci się u nas podoba?
- A co chcesz żebym powiedziała?- odwzajemniła uśmiech.
- Że z chęcią do nas jeszcze wrócisz.
- No skoro nalegasz- udała dostojną damę i zaczęła się śmiać.
- Nalegam- również się zaśmiał i spojrzał na wnuka- Danielu. Przyjdź do mnie później.
- Oczywiście.
- Miłej zabawy dzieciaki.
- Dziękuję- Daniel również się ukłonił.
- Do zobaczenia- pożegnała go Maddie.
Kiedy pan Moon się oddalił, Daniel przyglądał się dziewczynie.
- Powiesz mi jak to zrobiłaś?- zapytał zdziwiony.
- Hm?
- Mój dziadek nigdy z nikim nie żartuje i nigdy nie lubił żadnej dziewczyny. Nie ważne czy była moja czy Lucasa. Co mu zrobiłaś?
- Nic. Jestem po prostu sobą- spojrzała na niego z uśmiechem- Pewnie żadna twoja dziewczyna nie była na tyle bystra i po prostu na to nie wpadła.
- Albo mi się wydaje albo nie należysz do zbyt miłych osób?
- Racja- wypiła do końca szampana i postawiła kieliszek- Należę do tych szczerych- rzuciła i ruszyła w stronę tłumu.
***
Chris przechodząc głównym holem zauważył uchylone drzwi od jednego z pokoi. Postanowił zobaczyć co tam się dzieje. Zajrzał przez niewielką szparę. To była Trudy. Wyciągnęła z torebki jakieś opakowanie i wzięła z niego jedną tabletkę.
- Przepraszam- Chris nagle tam wszedł- Szukam toalety.
- To się chyba pomyliłeś- wrzuciła szybko tabletkę do torebki i się odwróciła- Coś jeszcze?
- Nie. Chyba nie- patrzył jej prosto w oczy.
- Toaleta jest na końcu korytarza- wskazała i zmarszczyła brwi- Dziwi mnie, że tak szybko o tym zapomniałeś.
- Dwa lata to nie tak mało. Można o niektórych rzeczach zapomnieć- rozglądał się dookoła- Niektóre przeboleć.
- Zabawne, że to mówisz.
- Czemu?
- Wygląda na to, że już dwa lata temu wszystko przebolałeś.
- To, że niczego po sobie nie daję poznać nie znaczy, że nic to dla mnie nie znaczyło. Wręcz przeciwnie- skierował się w stronę drzwi- To, że widzę was codziennie tylko mi przypomina kim jesteście wy, a kim jestem ja.
- Myślisz, że nie żałuję?
Chris na chwilę się zatrzymał, lecz nic nie powiedział. Nawet się nie odwrócił, zamknął na chwile oczy i bez zastanowienia wyszedł.
***
Vicky wchodzi do holu i widzi Maddie. Nie była zbytnio zadowolona, kiedy dowiedziała się, że ta dziewczyna dostała zaproszenie od samego Henry'ego Moona. Nie lubi jej coraz bardziej. Kręci się koło jej chłopaka i stara wkupić się w łaski jego rodziny. Może powinna coś z tym zrobić?
- Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale chyba nie złożyłaś mi jeszcze życzeń- podeszła do Mad.
- Ciężko było się przebić przez zgromadzony wokół ciebie tłum- wytłumaczyła.
- Okej. Wyjaśnij mi coś- spojrzała na nią z powagą- Nie znam cię, a jednak jesteś na moim przyjęciu. Po co?
- Mam swoje powody- Maddie zaczęła grzebać w torebce.
- Takie jak Lucas?
Mad uniosła głowę i spojrzała na nią z lekką pogardą. Wtedy na piętrze, na schody wszedł Lucas wraz ze swoim bratem. Daniel widząc Vicky i Maddie zatrzymał się i powstrzymał brata przed zejściem na dół. Obaj przysłuchiwali się rozmowie.
- Posłuchaj- ciągnęła dalej Vicky- Wiem, że Lucas jest najlepszym chłopakiem jakiego można mieć. Ale jakbyś zapomniała jest moim chłopakiem. I jeśli czegoś mogę sobie życzyć w dzień moich urodzin to tego, żebyś się od niego odczepiła. Mam oczy i widzę co robisz.
- Po pierwsze- uśmiechnęła się lekko Maddie- To schlebiają mi twoje zmartwienia, bo to oznacza, że czujesz we mnie rywalkę i uważasz, że jestem zdolna odbić ci chłopaka. Po drugie to on przyczepił się do mnie. A po trzecie nie wiem, czy jest w nim jeszcze coś dobrego, a co dopiero najlepszego- spojrzała na nią poważnie- Chcesz, żebym się od niego odwróciła? Proszę bardzo.
Vicky patrzyła na nią z szeroko otwartymi oczami. Lucas słysząc te słowa od razu zbiegł na dół i skierował się w stronę Maddie. Daniel zszedł powoli i stanął obok.
- Biegałem za tobą ponad dwa tygodnie i prosiłem o pomoc- spojrzał na nią z żalem- A wystarczyło kilka zdań Vicky i już zmieniasz zdanie?
- I bez jej gadki postąpiłabym tak samo.
- Co ja ci zrobiłem?!- wzbierała w nim złość. Zwłaszcza, że ostatnio tak dobrze się dogadywali.
Maddie nic nie odpowiedziała tylko na niego patrzyła. Jej wzrok przekazywał złość, ale też odrobinę współczucia. Wtedy Lucas uspokoił oddech, a w oczach zebrały mu się łzy. Patrzyła na niego inaczej. Chce go do siebie odepchnąć. To oznacza tylko jedno. Wie co się stało dwa lata temu. Wtedy upuścił szklankę, którą trzymał w ręku, a ta rozbiła się o podłogę na małe kawałeczki. Vicky się przestraszyła, a Daniel chwycił brata za ramię. Jednak Lucas stał niewzruszony i patrzył na Maddie.
- Powiedział ci- wydusił w końcu- Powiedział ci, co zrobiłem... A teraz mnie nienawidzisz.
- Nie wiem co czuję- przełknęła ślinę.
- Ale nie chcesz mnie znać- zacisnął zęby i strącił rękę Daniela.
Maddie nie chciała tego powiedzieć, ale tak właśnie myślała. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego po tym czego się dowiedziała.
- Mogę ci zadać pytanie?- zbliżył się- Co złego ci zrobiłem? Czym sprawiłem ci ból? Za co mnie nienawidzisz?- patrzył na nią z rosnącą złością- Chcesz mnie odtrącić?! Za co?! Za błąd, który popełniłem dwa lata temu? Za panikę, że mogę stracić wszystko na co pracowałem od najmłodszych lat? Za to, że zdradziłem przyjaciela? Żadna z tych rzeczy nie dotyczyła ciebie. Więc powiedz mi. Za co?
- Chris jest moim przyjacielem- odpowiedziała.
- Ile?! Miesiąc?!- krzyknął- Ja przyjaźniłem się z nim całe życie. To jest sprawa między mną a nim. Kim ty jesteś, żeby się wtrącać?!
- Kimś komu zależy na prawdzie- cofnęła się o krok- Nie sądzisz, że wszyscy powinni się dowiedzieć co się wtedy stało? Jaki jesteś naprawdę?
- Nie wierzę- zaśmiał się nerwowo- Jeszcze wczoraj śmiałaś się razem ze mną. A dzisiaj mną gardzisz?- spojrzał na nią poważnie- Jesteś hipokrytką.
- Ja?
- Tak. Nie chcesz, żeby ludzie cię oceniali z powodu tego jak wyglądasz lub jak się w danej sytuacji zachowujesz. A tymczasem sama oceniasz mnie przez jeden błąd z przeszłości- otarł zbierające się łzy- Jestem zdrajcą. Chcesz wszystkim o tym powiedzieć? Nie ma sprawy- rozłożył ręce, a następnie wskazał na nią palcem- Tylko, że ty też opowiesz nam o swojej przeszłości.
- O czym ty mówisz?
- Widziałem twoje akta- spojrzał na nią z żalem- Nie trudno je znaleźć. Mimo tego, co kiedyś robiłaś, nie oceniałem cię. Nie zawsze byłaś taka jak tutaj.
- Dostałam szansę i chciałam zacząć od nowa- wytłumaczyła.
- A ja nie zasługuję na drugą szansę?- zbliżył się- Czy może jest tak, że ty możesz robić i mówić co ci się podoba i wszystko masz odpuszczone a wszyscy inni jeżeli choć raz zrobili coś złego powinni pokutować za to już do końca życia?
Maddie zabolały te słowa. Miał całkowitą rację. Ona starała się za wszelką cenę wytykać mu błędy, zapominając, że sama nie jest ideałem. Do tego ta cała sytuacja faktycznie dotyczy tylko jego i Chrisa i nikt inny nie powinien się wtrącać. Zwłaszcza, że obaj tego nie chcieli.
- Widzę, że dotarło- powiedział złośliwie- I wiesz co? Zawsze chciałaś, żebym był szczery i mówił to co myślę. To proszę. Myślę, że to ja nie chcę z tobą więcej przebywać i zmęczyły mnie te ciągłe oskarżenia. Nie masz pojęcia co przeżyłem, a tym bardziej nie jesteś osobą, która powinna cokolwiek na mój temat mówić. Najlepiej w ogóle nic do mnie nie mów. Nigdy- odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł do ogrodu.
Vicky popatrzyła na Maddie, a po chwili pobiegła za swoim chłopakiem. Daniel przyglądał się Mad. Dziewczyna zacisnęła pięści, a łza zaczęła jej spływać po policzku. Za wszelką cenę nie chciała pokazać, że została zraniona.
- W porządku?- zapytał, lecz nie ruszył się z miejsca.
- Ze mną nic, nigdy nie jest w porządku- odpowiedziała i ruszyła w stronę drzwi.
- Odwiozę cię do domu- stwierdził i ruszył za nią.
***
Lucas wśród gości odnalazł Chrisa i resztę jego paczki. Bez zastanowienia do nich podszedł. Jego postawa była pewna siebie a w oczach widać było zdeterminowanie. Patrzył tylko na dawnego przyjaciela.
- Ona była jedyną osobą, która widziała mnie bez tej całej otoczki. Bez mojego nazwiska, bez kasy i pozycji, którą ma moja rodzina. Ale nie mogłeś tego przeżyć i musiałeś mi to odebrać. Jedyną prawdziwą i szczerą osobę przy której mogę być sobą. Powiedz mi ile jeszcze przyjdzie mi płacić za tamten błąd?
- On tak na serio?- zaśmiał się Swayze- Koleś, masz jeszcze sporo do stracenia. Możemy ci na przykład rozwalić chatę, wybić zęby, zniszczyć brykę...
- Chcesz mój samochód- wyjął z kieszeni kluczyki i mu rzucił- Proszę. Coś jeszcze?
Wszyscy patrzyli na Lucasa. Swayze trzymał kluczyki do super auta z otwartymi ustami. Chris patrzył się na Lucasa, nie wiedząc co się stało między nim a Maddie i nie wiedział co ma powiedzieć.
- Chcesz być z powrotem w drużynie?- ciągnął chłopak- Chcesz, żeby ludzie wiedzieli co się stało?
Wtedy podszedł do stolika i wypił szklankę whiskey. Potem skierował się w stronę sceny. Kazał zespołowi przestać grać i chwycił mikrofon.
- Proszę o uwagę. Na początek chcę przeprosić mojego dziadka i moich rodziców za to co teraz powiem- wziął oddech- Pamiętacie aferę z przed dwóch lat, w której mój dawny przyjaciel Chris Zane został wyrzucony z drużyny pływackiej? Oczywiście, że pamiętacie. Całe miasto o tym huczało. Nikt nie chciał powiedzieć na głos, co się wydarzyło. Otóż oświecę tych, którzy nie wiedzą i przyznam rację tym, którzy się domyślali. Chodziło o doping.
Wszyscy zgromadzeni zaczęli szeptać między sobą. Kilkoro gości zaczęło nagrywać na telefony jego wypowiedź.
-Jeden z członków drużyny- ciągnął dalej Lucas- Faszerował się tabletkami, żeby mieć lepsze wyniki. Ten chłopak nazywa się Lucas Moon- patrzył na gości- Ja je brałem.
Matka Lucasa wyglądała na zszokowaną, zarówno jak jego dziadek. Tylko ojciec spojrzał z pogardą na syna i wszedł do domu. Nie chciał dalej słuchać jak jego syn się kompromituje. Zwłaszcza, że dołożył wszelkich starań, żeby zatuszować tę sprawę. Teraz jego przyszłość, przyszłość jego rodziny stoi pod znakiem zapytania.
- Ja jestem winny- kontynuował- Powinienem być już dawno wyrzucony z drużyny, a moje nagrody chociaż zdobyte uczciwie nie mają żadnej wartości. Ale to nie jest najważniejsze- wtedy spojrzał na Chrisa- Najważniejsze, a może najbardziej tragiczne jest to, że to właśnie Chris został obarczony winą za moje wykroczenie. Przez dwa lata nic nikomu nie powiedział. Nikomu nie zgłosił, że został fałszywie oskarżony. Podłożył się, żeby moja nieskazitelna reputacja nie została naruszona. Ale wiecie co dzisiaj zrozumiałem? Pomogła mi to dostrzec pewna dziewczyna- popatrzył się na wszystkich gości- Zrozumiałem, że wolę być przez was szykanowany i wytykany palcami niż spotkać się z pogardą ze strony osoby, która była dla mnie najważniejsza. Nigdy nikt się dla mnie nie liczył tak jak Chris- zatrzymał się- Aż do momentu kiedy poznałem tę dziewczynę. Ona też jest dla mnie ważna. Uświadomiła mi, że mogę być lepszy niż jestem. Ale nie dla rodziny czy dla was. Tylko dla samego siebie. Dzisiaj sprawiłem jej przykrość tylko dlatego, że chciałem bronić swojej reputacji i pozycji. Ale przed chwilą dostrzegłem, że wcale tego nie potrzebuję. A dokładniej to właśnie te rzeczy sprawiają, że jestem nieszczęśliwy. A jeśli mam przeżyć życie na kłamstwach i oszukiwaniu przyjaciół- znów spojrzał na Chrisa- To nie chcę być Lucasem Moonem.
Wtedy zrobił dwa kroki w tył i patrzył na wszystkich gości. Po chwili dał znak zespołowi, żeby zaczął grać i zszedł ze sceny. Ludzie rozstępowali się, kiedy Lucas koło nich przechodził. Jedni patrzyli się ze zdziwieniem, inni z pogardą. Jeszcze inni byli zniesmaczeni i zażenowani jego zachowaniem. Jednak Lucasa to nic nie obchodziło. Był wręcz dumy z tego co zrobił. Dawno nie czuł się tak wolny. Kiedy znalazł się przy garażu, otworzył go. Zrzucił marynarkę i wsiadł na motocykl. Chciał przejechać się po miasteczku, bo mogła to być jego ostatnia przejażdżka. Prawdopodobnie za swoje zachowanie, tak jak Camille i Daniel, zostanie wysłany do szkoły z internatem w Anglii.
***
Daniel nie odezwał się ani słowem w stronę Maddie. Dziewczyna też nie miała ochoty rozmawiać i patrzyła na pola przez okno. Kiedy podjechali pod jej dom, żadne z nich się nie ruszyło. Chcieli chwilę posiedzieć w ciszy. Mad zaczęła przeglądać się w lustrze i wycierać rozmazany tusz. Daniel obserwował okolicę i nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.
- Pójdę już- powiedziała w końcu- Pewnie musisz wracać na przyjęcie.
- Nie jest moje- wzruszył ramionami.
- Może i nie, ale jest w twoim domu.
- To miejsce od dawna nie jest moim domem- spojrzał na na nią.
Maddie mu się przyglądała. Normalnie zapytałaby o co chodzi, ale ostatnio jak była ciekawska to dowiedziała się niemiłych rzeczy o Lucasie. Daniel jest jego bratem i prawdopodobnie nie należy do świętych. Wniosek. Powinna się trzymać od tej rodziny z daleka. Zastanawia ją tylko to, że spokojnie przyglądał się jak Lucas na nią krzyczy i się złości i nic sobie z tego nie robił. Spokojnie obserwował co się dzieje. Na jego twarzy nie widać żadnych emocji.
- Dzięki za podwózkę- otworzyła drzwi i wysiadła.
Potem się potknęła i postanowiła ściągnąć buty. Do domu weszła na boso. Daniel się przyglądał całej tej scenie. Potem odpalił silnik i odjechał.
***
- Chciałeś mnie widzieć- Daniel wszedł do gabinetu dziadka.
- Tak. Chciałem zapytać jak ci idzie na uniwersytecie?
- Mam teraz sporo wolnego. Jakieś dwa tygodnie. Potem muszę jechać na egzaminy na kilka dni i mam wakacje.
- Gdzie się w tym roku wybierasz? Na Florydę?
- Nie wiem- spojrzał na dziadka podejrzliwe- Może zostanę tutaj.
Dziadek tylko pokiwał głową. Daniel zastanawiał się do czego ma zmierzać ta rozmowa.
- O co chodzi?
- Jestem ciekaw co u ciebie.
- Od kiedy?
- Danielu- spojrzał na niego ciepło- Od zawsze.
- Chodzi o Lucasa?- zapytał nagle.
- Nie- podszedł do okna- O pannę Jones. Z pewnością zauważyłeś, że to interesująca osoba.
- Owszem. Ale co ona ma wspólnego ze mną?
- Z tobą? Wydaje mi się, że nie zbyt dużo. Ale z twoim bratem...
- Czyli jednak chodzi o Lucasa- zaśmiał się z niedowierzaniem- No tak. O kogo mogło chodzić jak nie o twojego ulubieńca?
- Nie mam ulubieńców.
- Dobrze wiesz, że to kłamstwo- podszedł do niego- Zawsze był twoim wymarzonym wnukiem. Wyróżniałeś go spośród nas- spojrzał na dziadka i się uśmiechnął- No jaka szkoda, że okazał się być taki jak ja i Cami.
- Nie wiem co sobie nawymyślałeś w tej głowie, ale się mylisz. Kocham was wszystkich tak samo.
- Tak, tak- kiwnął głową i postanowił brnąć dalej- Swoją drogą. Jak ci sie podobało jego dzisiejsze wystąpienie? Słyszałem, że to wydarzenie roku.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał.
- No tak. Ważne sprawy ważnych ludzi. A ty Danielu siedź cicho i się nie odzywaj. To twój młodszy braciszek ma być królem.
- Widzę, że nic a nic się nie zmieniłeś.
- I tu się mylisz- uniósł kącik ust- Ale wiedziałbyś to gdyby tylko cię obchodziło co się ze mną dzieje.
- Obchodzi.
- Tak?- uśmiechnął się jeszcze szerzej- A co u Cami? Jakie ma oceny? Jaką ma średnią? W jakim sporcie jest najlepsza? Jak ma na imię jej najlepsza przyjaciółka?
- Chyba zapomniałeś, że powinieneś się do mnie zwracać z szacunkiem- upomniał go dziadek.
Daniel machnął ręką i skierował się do drzwi, żeby wyjść. Przy samych drzwiach się odwrócił.
- Maddie jest osobą, która nakłoniła go, żeby to wszystko powiedział.
Dziadek nic się nie odezwał, tylko przyglądał się książkom. Daniel się zastanowił. Pomyślał jak jego dziadek zwraca się to tej dziewczyny. Jak na nią reaguje Lucas. Jaka zdecydowana i szczera potrafi być.
- Ale ty o tym wiesz- ciągnął dalej i coś sobie uświadomił- Ona ci ją przypomina- jego oczy zabłysły i zbliżył się do dziadka- Przypomina ci babcię Jane. A ty widzisz siebie w swoim wnuku- zaśmiał się lekko- Uroiłeś sobie w głowie, że będą do siebie pasować tak jak wy.
Dziadek nie wiedział co ma powiedzieć. Może faktycznie tak jest. Madeline przypominała mu Jane od kiedy ją zobaczył i pierwszy raz z nią rozmawiał. Przed Lucasem zawsze widział wielką przyszłość. Czuł się z nim najbardziej związany, to prawda. Ale to nie znaczy, że nie kochał innych swoich wnuków. Wręcz przeciwnie. Na dużo im pozwalał a Lucasa pilnował, żeby był najlepszy. To on powinien mieć żal, że zawsze musiał najbardziej się starać.
- Zapomniałeś tylko- odezwał się Daniel- Że babcia mnie również uwielbiała. Ciekawe. Może Maddie też będzie w stanie mnie polubić?
- Jeśli będziesz się zachowywał jak rozpuszczony dzieciak to z pewnością się na tobie zawiedzie.
- Dziękuję za troskę- uśmiechnął się i skierował się znów do drzwi- Ale potrafię też dobrze udawać.
***
Maddie włącza utwór " People help the people" na swoim iPodzie i zakłada słuchawki. Nawet się nie przebrała, tylko rzuciła na łóżko w sukience. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w słowa. Zaczęła sobie przypominać swoje pierwsze dni w tym mieście. Pierwszy dzień w szkole. To jak poznała Chrisa i Lucasa. To jak dogadała się z kuzynką. Zdecydowanie poprawiła swoje zachowanie. W Chicago musiała robić różne niebezpieczne rzeczy i dużo ryzykować, żeby komuś zaimponować. Tutaj robi kawał i ludzie ją podziwiają. Komuś pomaga, również ją podziwiają. Niezależnie co robi spotyka się z aprobatą. Nie musi nikomu nic udowadniać. Jest wystarczająco dobra taka jaka jest. To samo pomyślała o Lucasie. Może nie powinna go tak traktować. W końcu polubiła go takim jaki jest. Bardzo się starał, żeby zadowolić rodzinę i do tego nie stracić prawdziwego siebie. Nie robił nic innego jak tylko starał się zapomnieć o przeszłości. Ona przecież nie przeprosiła dziewczyny z którą się pobiła. Nigdy do niej nie zadzwoniła. Nie okazała skruchy. A tego właśnie wymagała od Lucasa. Żeby się przyznał i pozwolił, żeby go sprawiedliwie osądzono. Nie była wobec niego fair i wcale nie jest lepszą osobą niż on. Kiedy utwór się skończył otworzyła oczy i usiadła. Do jej pokoju wbiegła Sara.
- Nie uwierzysz co się stało!
- Poczekaj aż ja ci opowiem coś ciekawego- zdjęła słuchawki.
- Nic nie przebije mojej nowiny!
- Okej. To dawaj.
***
Zaraz po wystąpieniu Lucasa goście zaczęli stopniowo wychodzić. Trudy czekała aż zostaną same i będą mogły porozmawiać. Vicky po dwóch godzinach pożegnała ostatnich gości i zadzwoniła po ekipę sprzątającą.
- On chyba postradał rozum- odciągnęła Vicky na bok- Co mu strzeliło do głowy?
- To wina tej Maddie. Wściekł się na nią i widocznie nie wytrzymał ciśnienia.
- Wiesz co to znaczy?- Trudy spojrzała na nią poważnie- Ona ma na niego duży wpływ.
- Kazał jej spadać, więc nie byłabym tego taka pewna.
- A za co był na nią zły?
- Za to, że go ocenia i...
- I?
- I wymaga od niego, żeby się przyznał- Vicky właśnie zrozumiała co się stało i się zmartwiła- A on zrobił dokładnie to czego chciała.
- To kwestia czasu, kiedy ona dowie się, że Lucas się przyznał i to przed całym miastem. A wtedy będzie już za późno.
- To co robimy?
- Najpierw trzeba zdobyć i pozbyć się tych nagrań, które robili uczniowie z naszej szkoły. Przekupimy ich i nikt nie będzie miał podkładki, że Lucas naprawdę się przyznał- klasnęła w dłonie i spojrzała na Vicky- A twoja rola to przekonać Lucasa, żeby wmówił wszystkim, że się upił i bełkotał bez sensu. No i jeszcze trzeba coś znaleźć na tę małą jędzę, żeby przestała się wtrącać w nasze sprawy. Tylko co?
- Lucas mówił, że ją sprawdzał i nie zawsze była taka święta. Może warto poszperać w szkolnych aktach. Jako członek samorządu, mam do nich dostęp.
- No i świetnie. Posprzątamy szybko ten bałagan i wszystko wróci do normy.
- Jesteś pewna?
- Hej. Zbyt dużo włożyłyśmy pracy w nasz sukces i teraz nie ma odwrotu. Lucas musi pozostać na szczycie. Bo jeśli upadnie, to ty razem z nim- pstryknęła ją w nos- I to na samo dno.
Subskrybuj:
Posty (Atom)