sobota, 9 lutego 2013

Episode 17: Masquarade ball



Jennifer wita gości przy wejściu. Sprawdza czy każdy ma na sobie maskę. To obowiązkowe, bo ma to być tajemnicza noc. Przez jeden wieczór można udawać kogoś innego, robić różne rzeczy a nikt nigdy nie dowie się kto to zrobił, poznawać nowych ludzi i pokazywać im swoją, nową osobowość.
April wchodząc na przyjęcie stara się kogoś rozpoznać. Lecz niestety to nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać. Postanawia ruszyć do baru. Drinki na pewno dodadzą jej sporo odwagi.

- Hej- wita się z nią nieznajomy.
- Cześć.
- Mogę postawić ci drinka?
- Jasne- uśmiecha się dziewczyna-Jesteś z HS of Art & Design?
- Może- odwzajemnia uśmiech- Jestem Rick.
- Samantha.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Tak. Jesteś April Adams.
- Skąd to wiesz?- dziwi się dziewczyna.
- Jest tylko jedna tak ładna dziewczyna w tej szkole. Nie da się ciebie z nikim pomylić.
- Okej- śmieje się dziewczyna- A twoje prawdziwe imię?
- Louis. Jestem kolegą Stefano z Włoch. Kiedyś go zastępowałem na zawodach.
- O, tak! Pamiętam. Rok temu tańczyłeś z Natalie w konkursie. To był niezły występ- uśmiecha się dziewczyna- Nie wiedziałam, że Stefano tu jest. Właściwe to nie wiem kto jest, a kogo nie ma. Nikogo nie mogę rozpoznać.
- Ja już parę razy strzeliłem- uśmiecha się chłopak- Świetnie potrafię rozpoznać ludzi po ich zachowaniu. Widzisz tamtą grupkę?
- Tak.
-To koleżanki Natalie z towarzyskiego. Rozmawiają tylko ze sobą i patrzą na wszystkich z góry. Oceniają i komentują każdego kto koło nich przechodzi.
- Faktycznie- przyznaje mu rację April- A tamci?
- Kujony Natalie, które pomagają jej zdobywać dobre oceny. Siedzą w kącie, nic nie mówią i czekają aż królowa pozwoli im się ruszać.
- Ha, ha. Dobry jesteś. A ten gość?

Chłopak po kolei odgaduje kto jest kim. To imponuje April i zdecydowanie pomaga w odnajdywaniu znajomych.

- Może teraz ty spróbujesz?- proponuje Louis.
- Dobra. A coś się stanie jak nie trafię?
- Powiedzmy, że będzie cię to trochę kosztowało. Na przykład randkę ze mną.
- Teraz zaczynam się zastanawiać czy celowo nie spudłować- uśmiecha się do chłopaka.

***

- O! Widzę Natalie- odzywa się Jackie- Chodźmy się przywitać.
- Ale przecież to przyjęcie Jennifer- stwierdza Charlie.
- Ona się tu nie liczy. Tylko Natalie.
- Jakoś nie mam ochoty z nią przebywać.
- Jak chcesz. Ja tam idę. Pa.

Co się z nią dzieje?- myśli Charlie- Nagle Natalie to jej koleżanka? Już zapomniała co mi zrobiły? Dziwne.

Wtedy Charlie zauważa Wina i postanawia do niego podejść.

- Cześć Win. Jak się bawisz?
- Świetnie- chłopak wtedy się odwrócił i spojrzał na dziewczynę. Wyglądała bardzo seksownie.
- Masz może ochotę zatańczyć?
- Jakbyś jeszcze powiedziała kim jesteś to byłoby fajnie.
- Nie poznajesz mnie? To ja, Charlie.
- Charlie? Czekaj, ta co tak dobrze wyglądała na imprezie u tego, tego… Jak mu tam?
- Deana.
- Dokładnie- uśmiecha się Win i obejmuje ją w talii- Co powiesz na to żebyśmy zajęli się czymś innym?
- To znaczy?- pyta niepewnie dziewczyna. Jest jednak bardzo podekscytowana zainteresowaniem Wina.
- Co powiesz na grę „prawda i wyzwanie”?
- Jasne- zgadza się dziewczyna- Zbierzmy jeszcze kilku graczy.
- Po co? Zagramy we dwójkę. Uwierz mi będzie ciekawie- łapie ją za rękę i prowadzi schodami na górę.

***

Jennifer wygłasza toast na swoją cześć w sposób jaki zwykła to robić jej kuzynka. Natalie wyraźnie się to nie podoba. Jednak nie da po sobie niczego poznać, żeby każdy myślał, że wszystko jest między nimi w jak najlepszym porządku. Jednak oczywiście musi zaznaczyć swój udział. Dlatego razem ze Stefano dają popis na parkiecie. Wszyscy biją brawo zarówno organizatorce jak i parze tancerzy.

- Nie uda ci się to- odzywa się Jennifer do kuzynki.
- Ale o co ci chodzi? Podnoszę tylko wagę tego balu. Dla twojego dobra.
- Nie wierzę ci. Musiałaś coś zrobić, aby znowu być w centrum uwagi.
- Chciałam tylko pomóc. To w ramach przeprosin- rzuca Natalie i odchodzi.

***

- Wyzywam cię, abyś zaśpiewał piosenkę- uśmiecha się Charlie.
- Chyba żartujesz?
- Nie. Wyzwanie to wyzwanie.

Win sam się z siebie śmieje, ale zaczyna śpiewać. Nie wychodzi mu to za dobrze, dlatego po chwili przestaje.

- Nie, nie, nie. Za krótko.
- O, daj spokój. Wystarczy. Teraz ty. Prawda czy wyzwanie?- zbliża się do dziewczyny- Jak po raz trzeci wybierzesz prawdę to chyba zakończymy grę.
- Czemu? - Bo to strasznie nudne, jeśli nic się nie dzieje.

Dziewczyna zmartwiła się tym, że może go nudzić. A na pewno by tego nie chciała. Musi mu się przypodobać.

- Wyzwanie- mówi zdecydowanie.
- Podoba mi się to- uśmiecha się szyderczo Win- Wyzywam cię…- wtedy stawia na środku pokoju krzesło i na nim siada- abyś dla mnie zatańczyła.
- Nie ma mowy.
- Ktoś tu przed chwilą powiedział, że wyzwanie to wyzwanie- chłopak na nią patrzy- Wyluzuj, to tylko zabawa.

Charlie nie jest pewna czy powinna to zrobić. Za to z drugiej strony nie chce zawieść Wina. Skoro ma być jej chłopakiem to mu się należy. Dziewczyna podchodzi do niego i zaczyna tańczyć. Winowi bardzo to się podoba. Patrzy na jej wijące się ciało i się uśmiecha. Nagle się podnosi i całuje dziewczynę. Bardzo długo i namiętnie. Dziewczyna opiera się o biurko, a Win na nią napiera. Obejmuje ją w talii cały czas całując. Nagle Charlie się odsuwa.

- Hej- odzywa się Win- Wiem, że ci się podobam. Ty mi także. Nie psuj tej chwili.

Charlie patrzy na niego ze zdziwieniem, lecz po chwili się uśmiecha. Powiedział, że mu się podoba. Teraz będą najszczęśliwszą parą. Gdy Win znów ją całuje, dziewczyna już się nie opiera. Chłopak zaczyna rozpinać jej sukienkę. Całuje po szyi, schodzi coraz niżej.

- Co ty robisz?- Charlie nagle go odpycha.
- Nie mów, że tego nie chcesz.
- Nie. To znaczy. Nie teraz. Powinniśmy najpierw być, no wiesz… parą. Przez jakiś czas.
- Parą?- pyta Win- Widziałaś żebym kiedykolwiek bawił się w związki?
- Podobam ci się i mnie pocałowałeś. A to chyba oznacza, że chcesz żebym była twoją dziewczyną.
- Jedyne czego chcę to ciebie. Tu i teraz.
- A co potem?
- A co ma być? Każdy pójdzie w swoją stronę.
- Czyli nie chcesz ze mną chodzić?
- Chodzić? Wiesz, zawsze wiedziałem, że jesteś nudna. Wracam na przyjęcie. Tam się z pewnością więcej dzieje niż tutaj- rzuca i wychodzi.

Charlie nie może uwierzyć w to co właśnie się stało. Czemu pozwoliła mu odejść? Może powinna się zgodzić na to czego chciał? Może wtedy zostałaby jego dziewczyną?

***

- Mówiłem już jak pięknie wyglądasz?- zwraca się Dean do Rose podając jej poncz.
- Nie przypominam sobie-uśmiecha się dziewczyna.
- Rosalie Evans. Wyglądasz pięknie.
- Dziękuję Deanie Harvelle.
- Hej, w końcu was znalazłam- odzywa się Kate.
- Najładniejsza para na balu, jak mogłaś nas nie zauważyć?- pyta z uśmiechem Dean.
- Widzę, że nie tylko ja lubię naśladować Wina- stwierdza Kate- Dean, poznaj Matta.
- Matt Shane.
- Dean Harvelle. Kumple mówią mi Harvey- ściska dłoń chłopaka- Shane?
- Jest bratem pana Shane’a- tłumaczy Rose- Grali razem z moim tatą i Samem mecz w sobotę.
- A potem byliśmy w klubie- dodaje Matt- Sam to naprawdę spoko gość.
- Taa. Bardzo- odpowiada Dean.
- Okej. Może zatańczymy?- proponuje Rose i ciągnie Deana na parkiet.
- Czy mi się wydaje czy chciałaś mnie odciągnąć od tematu Sama?- pyta chłopak.
- Dobrze ci się wydaje. Widać, że go nie lubisz, a Matt tak. Po co macie się spierać.
- Nie to, że go nie lubię. Przecież go nie znam. Ale nie podoba mi się, że się koło ciebie kręci.
- To mój kumpel.
- No właśnie.
- Nie masz chyba zamiaru grać zazdrośnika?
- A mam ku temu powody?

Dziewczyna patrzy na niego a potem całuje.

- Mogłabyś to powtórzyć?- uśmiecha się Dean- Bo nie do końca jestem przekonany.

***

Tony przygląda się Deanowi i Rose. Nie mogą od siebie oderwać wzroku. Wyglądają na szczęśliwych. Czyżby już nie miał cienia szansy na zbliżenie się do tej dziewczyny? Ona nie zwraca już na niego uwagi. A szkoda, bo chciałby jeszcze chociaż jeden raz spojrzeć jej w oczy. Poczuć to niesamowite połączenie między nimi.

- Jak ci się podoba mój bal?- przerywa jego rozmyślania Jennifer.
- Niezłe. Dobrze to zorganizowałaś.
- Nie wyglądasz jakbyś się dobrze bawił. Może jest coś co by ci poprawiło humor?- dziewczyna poprawia mu muszkę i zbliża się do niego.

Chłopak się odsuwa. Spogląda na Deana i Rose. Tańczą, przytulają się i całują. Nie może i nie chce na to patrzeć. Przysuwa się do Jennifer i ją całuje. Ale niestety nie czuje takiej magii jak wtedy kiedy całował Rose. Chociaż chciałby o niej zapomnieć to coś mu na to nie pozwala.

***

Win stojąc przy barze natknął się na Kate.

- Gdzie twój chłoptaś?
- A co cię to obchodzi?- pyta dziewczyna zamawiając drinki.
- Nie obchodzi. Ale ja na jego miejscu bym cię nie odstępował na krok.
- Tego się nie dowiemy.
- Czemu?
- Bo nie jesteś na jego miejscu.
- Nie dzisiaj- uśmiecha się chłopak- Ale nigdy nie mów nigdy.
- A co jeśli powiem?
- To zaskoczysz samą siebie.
- Właśnie zamierzam to zrobić- dziewczyna wypija szybko dwa kieliszki i rusza w stronę Matta.

Wyciąga go na parkiet i oboje zaczynają tańczyć. Widać, że świetnie się bawią. Kate spogląda na Wina, a potem całuje Matta w policzek. Chambers również dopija swoje whiskey i rusza w stronę Natalie. Całuje ją namiętnie, spogląda na Kate i szyderczo się uśmiecha. Na jej oczach prowadzi królową na górę.

Charlie również widzi tę scenę. Czy powinna walczyć o ukochanego?

***

-Przepraszam za spóźnienie- Brian zwraca się do Jo, kiedy odnajduje ją w tłumie.
- Pół godziny to już przestępstwo- dziewczyna udaje obrażoną.
- Wiem, ale naprawdę nie mogłem wcześniej.
- Coś się stało?- zapytała widząc poważną minę Briana.
- Melissa jest w szpitalu.
- Co?!
- Zasłabła.
- Ale czemu? Jest na coś chora?- dopytuje się Jo.
- Nie. Raczej nic poważnego. Zatrzymają ją na obserwacji do jutra. Ale to może mieć związek z nami.
- Nie rozumiem.
- Byłem dziś u niej po południu. Dowiedziałem się od Johna, że podobno jest chora. I chciałem sprawdzić co jej dolega. Domyśliłem się, że nie chodzi tu o żadną chorobę, ale raczej o to, że zastała nas półnagich u mnie w domu.
- Miała niezłą minę- śmieje się Jo.
- Dla niej to nie było takie zabawne- spojrzał poważnie Brian- W każdym razie wyjaśniłem jej wszystko. Że ty i ja jesteśmy parą. A ona jest tylko moją przyjaciółką. No i nie przyjęła tego za dobrze. Kiedy wyszedłem czułem się jak najgorszy przyjaciel na świecie. Potem zadzwoniła do mnie mama Melissy, że zabrała ją karetka.
- Nie wiedziałam, że tak jej na tobie zależy.
- Ja też nie. Znaczy znamy się bardzo długo, ale nie zdawałem sobie sprawy, że tak to na nią wpłynie. Naprawdę mi z tym źle.
- Żałujesz, że jej o nas powiedziałeś?- pyta Jo.
- Nie. Oczywiście, że nie. Chcę, żeby wszyscy o nas wiedzieli. Ale może powinienem być bardziej delikatny.
- O tyle ile cię znam, to na pewno byłeś. Nie przejmuj się- dziewczyna go przytula- Nic jej nie będzie.
- Cieszę się, że cię mam- uśmiecha się chłopak.

***

Rose wychodzi na taras, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przy barierce stoi jakiś chłopak.
- Zmęczona wywijaniem na parkiecie?- pyta znajomy głos.
- Jeszcze mam trochę energii- odpowiada dziewczyna nawet nie spoglądając na chłopaka.
- Wystarczy, żeby znowu rozłożyć Natalie na łopatki?

Wtedy Rose zdała sobie sprawę z kim rozmawia. To Tony.

- Nic takiego nie zamierzam robić.
- A więc nie planujesz dzisiaj żadnych niespodzianek?
- Nie wiem. A ty?- spytała i spojrzała mu w oczy.

Ale jej wzrok nie był taki jak zawsze. Teraz miał w sobie coś w rodzaju złości i może żalu. Tony wiedział o co jej chodzi. Wtedy pojawił się Dean.

- Tu jesteś- zwrócił się do Rose- Nie zauważyłem kiedy mi zniknęłaś. O czym gadacie?
- O wszystkim i o niczym- odpowiada mu Tony.
- To mam dla was ciekawszy temat do rozmowy- zaczyna Dean- Nie ustaliliśmy w końcu co robimy z sesją fotograficzną. Wymyśliliście jakąś historię?

Rose zupełnie o tym zapomniała. Przecież ona i Tony zgodzili się wziąć w niej udział. Tylko ciekawe jak to będzie wyglądać? Po tym wszystkim co się wydarzyło. Jak mogła się w coś takiego wpakować?
- Rozmawiałam o tym z Jackie- odzywa się w końcu dziewczyna.
- I?
- Wpadałam na pewien pomysł, ale nie wiem czy jest dobry.
- Na pewno jest- uśmiecha się do niej Dean- Jak każdy twój pomysł. Mów co to jest?
- Myślałam o talencie- zaczyna Rose- Dwoje ludzi, którzy mają w życiu pasję. Starają się jej poświęcać jak najwięcej czasu. W każdej wolnej chwili rozwijają swój talent. I w pewnym momencie spotykają się w jakimś ważnym dla nich miejscu. Może to być jakiś budynek, pomieszczenie, plac albo cokolwiek innego. Początkowo ze sobą rywalizują, lecz potem to ich połączy. Pasja, zainteresowanie, poświęcenie, wytrwałość w dążeniu do celu i…
- Nieopisana więź- kończy za nią Tony.
- Podoba mi się- ocenia Dean- I wydaje mi się, że jest coś takiego co łączy waszą dwójkę.
- Ciekawe co? Ty?- podnosi brew Rose.
- Śmieszne- odgryza się chłopak- Nie. Taniec. Oboje jesteście świetni. I myślę, że łatwo to będzie zrobić. Na początku parę zdjęć oddzielnie. Ale muszą to być wystrzałowe figury. No a potem wiadomo. Partnerowanie. Chyba dacie radę, co?
- Czego się nie robi dla kumpla- przybija mu piątkę Tony.
- No a ty Rose?- obejmuje ją Dean- Też powiesz: „czego się nie robi dla mojego chłopaka”?
- No nie wiem- zastanawia się dziewczyna- Może powinieneś wziąć kogoś profesjonalnego? Jak Jennifer. I ona świetnie dogaduje się z Tonym.
- Myślisz, że zniosę towarzystwo jednej z Lawrance’ów po lekcjach? Nie ma mowy.
- Właściwie to się nie dogaduję. To ona na mnie wisi- prostuje Tony.
- Fakt- śmieje się do kumpla Dean.
- Aż tak ci przeszkadza, że potem się z nią całujesz- stwierdza Rose- Ciekawe ile razy tak robiłeś? A potem obgadywałeś za plecami- spojrzała na niego zimno- Poszukam Jo- rzuca i dołącza do gości.
- Uuu podpadłeś mojej dziewczynie- nabija się Harvey.
- Nie wiem o co jej chodzi?- skłamał Tony.
- Taka jest- wzrusza ramionami chłopak- Nie cierpi jak ktoś traktuje innych przedmiotowo.
- A kiedy ja coś takiego zrobiłem?
- Na to pytanie to już chyba sam powinieneś sobie odpowiedzieć- radzi mu kumpel i wraca do środka.

***

Charlie postanowiła poszukać Wina. Jest trochę zaniepokojona tym co wcześniej zobaczyła. Oby nie robił nic nieodpowiedniego z Natalie. Kiedy dziewczyna wchodzi na górę słyszy jakieś śmiechy i rozmowy. Postanawia wejść do jednego z pokoi. Zastaje tam obściskujących się Wina i Natalie. Wtedy Chambers i królowa spojrzeli w stronę drzwi. Charlie im się przyglądała.

- Wynocha!- odzywa się Natalie- Zakochani potrzebują trochę prywatności.
- Zakochani?!- dziwi się Charlie i zwraca do Wina- Czyli to twoja dziewczyna? A to między nami to nic nie znaczyło?
- Nie udawaj teraz ofiary- odpowiada jej Win- Miałaś wybór.
- Chciałeś mnie wykorzystać.

Kate właśnie wyszła z łazienki i usłyszała niedaleko głośną rozmowę. Postanowiła się temu przysłuchać.

- I raz mi się udało- uśmiecha się Win.
- Słucham?- pyta Charlie.
- Myślisz, że po co rozmawiałem z tobą o sztuce. Na pewno nie dlatego, że mnie obchodzisz. Chciałem, abyś odwaliła za mnie referat, bo był mi potrzebny do sprzedaży w firmie ojca. Gdyby nie to, to nigdy bym się z tobą nie spotkał. Nabrałaś się mała.

Te słowa uderzyły w Charlie z taką siłą, że nie wiedziała co ma powiedzieć, co zrobić. Spojrzała tylko smutnymi oczami i potem uciekła. Wtedy do pokoju wtargnęła Kate.

- Jesteś świnią Win!- krzyknęła- Najgorszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek spotkałam.

Win nie wiedział, że Kate się temu przysłuchuje. Zrobiło mu się głupio, że tak się zachował.

- Kate, to nie tak- odsunął Natalie na bok i podszedł do dziewczyny- Nie rozumiesz. Ona mnie męczyła. Miałem jej już dość.
- To nie znaczy, że możesz nią pomiatać. Wiesz- zaczęła- kiedy tu przyjechałam to każdy mówił mi o tobie złe rzeczy. Nie chciałam w to wierzyć. Myślałam, że po prostu źle cię oceniają. Ale teraz… Wiem, że byli dla ciebie zbyt łagodni. Tak naprawdę jesteś sto razy gorszy niż opisywali. A do tego jesteś jeszcze z tego dumny. Win zastanów się czy to ci w czymś pomaga i czy masz chociaż jedną osobę, która cię podziwia- spojrzała wtedy na Natalie- Uciekaj póki możesz, bo ciebie też zniszczy.

Kate zmierzyła chłopaka zimnym i pogardliwym spojrzeniem, a potem wyszła. Natalie podeszła do Wina i chciała go pocieszyć. Zaczęła go przytulać i całować.

- Przestań!- krzyknął- Idź stąd! Nie chcę cię widzieć.
- Ale kochanie…
- Natalie! Czy możesz mnie zostawić w spokoju?! Nie chcę cię! Ani teraz ani nigdy. Nic dla mnie nie znaczysz. Jesteś tylko pocieszeniem, kiedy mam zły humor.

Dziewczyna spojrzała na niego i miała łzy w oczach. Jak on mógł jej to powiedzieć? Co zrobiła, że ją odrzuca? Teraz nie ma nikogo. Straciła przyjaźń April i Jennifer, a teraz chłopaka. W głowie utkwiły jej słowa: „Nie chcę cię. Nic dla mnie nie znaczysz”. Wtedy wybiegła z pokoju.

Win zwykle nie przejmuje się opiniami i uczuciami innych. Ale to co powiedziała mu Kate naprawdę go dotknęło. Skrzywdził niewinną dziewczynę, a do tego wykorzystywał Natalie. Jednak świadomość, że Kate ma o nim złe zdanie spowodowała u niego taki smutek. Czyżby coś do niej czuł? To przecież niemożliwe. Jednak czuje potrzebę, aby go doceniała. A do tej pory robił wszystko, aby zawieść jej oczekiwania. Wtedy zauważa whiskey na stoliku obok. Najlepsze co teraz zrobi to się upije. Skoro i tak jest beznadziejny to gorzej już być nie może.

***

- Gdzie idziemy?- pyta Brian gdy Jo ciągnie go za rękę i prowadzi korytarzem.
- Gdzieś tu muszą mieć taki pokój- odpowiada dziewczyna.
- Jaki pokój?
- Bibliotekę. Mają taki wielki dom. Na pewno mają tu wiele książek. A ja koniecznie chcę je zobaczyć.
- Jesteśmy na balu, a ty chcesz czytać?
- O jest!- Jo wbiega do jednego z pokoi- Zobacz, co oni tu mają.
- William Shakespeare, Lew Tołstoj, Ernest Hemingway, Alexander Dumas, Anton Czechow, Johann Wolfgang Goethe, Moliere, Alexandr Puszkin, Voltaire. To raj a nie biblioteka- stwierdza Brian.
- Wyglądają jakby nikt ich nigdy nie używał.
- No to chyba ktoś powinien- uśmiecha się chłopak- Co ci przeczytać?
- Annę Kareninę. Moja ulubiona książka i oczywiście postać.
- Książka jest fajna. Ale Anna?- pyta Brian- Co w niej takiego zachwycającego?
- No jak to? Na pewno to jak silnym uczuciem pałała do Wrońskiego. Porzuciła dla tej miłości męża i poświęciła pozycję w społeczeństwie. Dla ukochanego i własnego szczęścia.
- A ty byś porzuciła dla mnie męża?- uśmiecha się Brian.
- Z pewnością- dziewczyna siada na biurku i patrzy na chłopaka zalotnie.
- A pozycję społeczną?- Brian podchodzi bliżej.
- Nad tym bym się zastanowiła- kokietuje Jo.

Wtedy chłopak zaczyna ją całować. W usta, po szyi i po dekolcie.

- No dobra, pozycję też- śmieje się dziewczyna.

Zaczynają namiętnie się całować. Zapomnieli już, że przyszli tu przeczytać jakąś książkę. Teraz myślą tylko o tym jak pragną siebie nawzajem. Zaczynają zdejmować ubrania, ciągle się całując.
- Jo?- nagle przerywa Brian- Nie uważasz, że to za wcześnie?
- Uważam- uśmiechnęła się- Ale ostatnio ktoś powiedział, że jesteśmy nastolatkami i robimy głupie rzeczy.
- I nie będziesz tego żałować?
- Nie- całuje go dziewczyna, lecz po chwili spogląda mu w oczy- Nie chcesz się spieszyć, co?
- Nie- odpowiada chłopak.
- Okej- uśmiecha się lekko Jo- Możemy zaczekać.
- Jeśli ci to przeszkadza to…
- Hej- przerywa mu dziewczyna- Nic się nie stało. Popłynęliśmy za daleko pod wpływem chwili. W sumie to się cieszę, że mam takiego mądrego chłopaka. To znaczy, że mnie szanujesz i nie chcesz bym robiła coś wbrew sobie. Chyba oboje nie jesteśmy gotowi.
- Wiesz, że cię uwielbiam?- pyta Brian i ją całuje.

***

Na przyjęciu u Lawrance’ów nie mogło również zabraknąć fotoreporterów. Muszą udokumentować wielkie wydarzenia w Nowym Jorku, a rozrywki bogaczy na pewno do takich należą. Jennifer postarała się, aby na długo zapamiętano ten bal. Odbył się między innymi pokaz barmański, jak i występ brazylijskich tancerek. Goście świetnie się bawili i z pewnością będą przychodzić na kolejne przyjęcia Jennifer. Ta dziewczyna z hukiem rozpoczęła walkę o tytuł królowej.

6 komentarzy:

  1. Super jest jeszcze lepszy od poprzedniego :) czekam na następny mam nadzieję ,że pojawi się niedługo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak weszłam to myślałam ,że pomyliłam blog ale ładnie teraz wygląda.Kolejny cudowny rozdział i kiedy następny?
    Życzę weny i czasu do pisania ;)
    Klara

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog wyglądał nieciekawie, bo miałam mały problem z językiem html. Ale teraz powinno być wszystko w porządku. Postaram się w najbliższych dniach dodać kolejny odcinek ;)

    I dziękuję wam wszystkim za miłe komentarze. Fajnie jest wiedzieć, że mam dla kogo pisać ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się doczekać niemogę bo piszesz naprawdę świetnie :):) czekam niecierpliwie na następny będę codziennie wchodziła żeby sprawdzić czy przypadkiem nie ma nowego rozdziału a w okolicach ,których godzin mogę się go spodziewać
    Klara

    OdpowiedzUsuń
  5. różnie to bywa ;) zależy od mojej weny, raz mam ją z rana a raz wieczorem, a kiedy idziej o 2 w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha w takim razie pozostaje mi tylko czekać, aż pojawi się następny ;):)
    Klara

    OdpowiedzUsuń