piątek, 18 stycznia 2013

Episode 9: Talkin' about Win



Godzina 13.00. Brian czeka na Jo w sali teatralnej. Ma nadzieję, że dziewczyna się zjawi. Widział ją dzisiaj na stołówce, ale nawet na niego nie spojrzała. A chce jeszcze raz z nią porozmawiać. Wtedy górę wzięły emocje a to nie wyszło im na dobre.

Jo wchodzi do sali pewnym krokiem. Stara się zachowywać jak najbardziej normalnie.

- Cześć. Wypożyczyłam „Makbeta”. Spotkałam panią Lewis i powiedziała, że coś z tego powinniśmy przerobić.
- Cześć Jo- zaczyna chłopak- Może zanim się zabierzemy do ćwiczeń to zrobimy coś innego?
Dziewczyna spojrzała na niego pytająco.
- Chyba powinniśmy porozmawiać, nie sądzisz?
- Sądzę- powiedziała podchodząc do przodu i stając zaledwie 30 centymetrów od niego. Patrzyła mu się prosto w oczy.

To trochę zaniepokoiło Briana. Miał już gotowy tekst, który chciał wyrecytować i szybko to wyjaśnić. Lecz gdy tylko się zbliżyła, zapomniał co chciał powiedzieć. Jej bliskość sprawiła, że jedyne o czym myślał to wziąć ją w ramiona i pocałować. Dziewczyna zobaczyła, że nie może wydusić z siebie słowa. Dlatego postanowiła pierwsza się odezwać.

- Pamiętam- zaczęła- Pamiętam każde słowo, które wypowiedziałeś. Każdą wspólną chwilę. Każde spojrzenie. Pamiętam jak dobrze się wtedy czułam. Ale pamiętam też to jak wpłynęła na mnie sytuacja z Melissą. Jak uderzyło, jak zabolało…
- Jo, naprawdę mi przykro- wydusił Brian.
- Niepotrzebnie- powiedziała dziewczyna- Gdybym nic nie czuła to by znaczyło, że nic dla mnie nie znaczysz. A skoro czuję, to znaczy, że jesteś dla mnie ważny.
- Ty…
- Wiem. Powiedziałeś mi to. Pamiętam. Ja też jestem dla ciebie ważna- wzięła oddech- Ale Melissa również. Dlatego nie rozwiążę tego problemu za ciebie. Nie rozkażę ci zerwać z nią kontaktu. Nie rozkażę poświęcić twoich przyjaciół dla mnie. Chcę abyś sam zdecydował czego lub kogo teraz potrzebujesz. Chcę abyś był sobą. Jeśli jednak coś robisz, pomyśl najpierw czy to może kogoś zranić. A jeśli okaże się, że tak, to zastanów się czy warto zagrać na czyichś uczuciach.
- Jo- zaczął Brian- Wiem, że źle zrobiłem. I za to cię przepraszam. Na razie chyba nie potrafię ci powiedzieć co jest między nami. Myślałem nad tym długo i cokolwiek bym nie postanowił ktoś by ucierpiał. A nie chcę, żebyś cierpiała. Nie chcę, żeby żadna z was cierpiała. Dobrze wiesz, że mnie od razu oczarowałaś. Stałaś się moją fascynacją, inspiracją, świetnie się z tobą czuję…
- Ale…
- Ale chyba się pośpieszyliśmy. Nie znamy się zbyt długo i przez szacunek do ciebie chcę w tym miejscu to zatrzymać. Nie zrozum mnie źle. Nadal chcę spędzać z tobą czas. Lecz może najpierw postaramy się zbudować relację opartą na wzajemnym poznaniu.
Dziewczyna nie do końca tego się spodziewała. Postanowiła jednak, że zaciśnie zęby i jakoś to zniesie.
- To wydaje się chyba najlepszym rozwiązaniem- zgadza się Jo.
- Wiem, że jedna rozmowa niczego nie załatwia. Ale musimy sobie jakoś z tym poradzić. Od czegoś zacząć. Mogę cię teraz przytulić?- proponuje chłopak.
- Nie- decyduje dziewczyna, chociaż bardzo by tego chciała- Tak będzie lepiej.
- Jasne. Rozumiem- mówi Brian, chociaż też bardzo tego pragnął- No to chyba możemy się teraz zabrać za utwór.
- Tak. Chyba tak. Bo robi się niezręcznie- uniosła kącik ust Jo, próbując się uśmiechnąć.

Oboje czuli się trochę dziwnie. Ale byli świadomi, że za szybko wszystko się potoczyło. Może z czasem dojdą do tego co naprawdę ich łączy. Lecz na razie muszą zacząć tę znajomość od nowa. Powoli, spokojnie, bez nagłych emocji. Czas pokaże czy warto było się w to angażować.

***

- Hej Dean, hej Rose- wita się Jackie.
- Cześć młoda- mówi chłopak.
- Gdzie się wybieracie?
- Właściwie to, do ciebie. Po poradę. A może raczej pomysł- odzywa się Harvey.
- No to macie mało czasu, bo zaraz mam zajęcia. O co chodzi?
- O nie!- wykrzykuje Dean- Ja też. Breakdance. A pierwszy prezentuję solówkę. Muszę się przebrać i rozgrzać.
- No to leć- pogania go Rose.
- Wyjaśnisz jej wszystko? Potem mi powiesz na co wpadłyście, ok?- pyta chłopak.
- Jasne. Idź już, bo cię Generał zabije- śmieje się dziewczyna popychając go w stronę korytarza.
Dean uśmiecha się do dziewczyn, odwraca i biegnie do szatni.
- Generał? Jaki Generał?- dziwi się Jackie.
- Długa historia- odpowiada Rose.
- O! A więc macie już długie historie. Czuję romansik w powietrzu- uśmiecha się szyderczo dziewczyna.
- Uspokój się. To mój kumpel. Lepiej mi pomóż, a nie się bzdurami zajmujesz.
- Dobrze już, dobrze. Co jest?
- Harvey ma projekt z fotografii. Musi zrobić sesję, która ma opowiadać jakąś historię. No i w tym problem, że nie ma pojęcia jaką.
-  Ciekawe zadanie. A kogo będzie fotografował? Zwierzęta, przyrodę, człowieka?
- Dwójkę ludzi. Chłopaka i dziewczynę.
- O! A wybrał już modeli? Bo bym się chętnie zgłosiła. To musi być niesamowite doświadczenie.
- Tak, już wybrał.
- Kogo?
- Nie wiem. Nie mówił mi- skłamała Rose, aby nie rzucać Jackie kolejnych podejrzeń co do ich „romansu”.
- Aha. No to jak to parka, to historia miłosna. Proste.
- Co wyście się tak uparli na tę miłość? Nie możecie wymyślić czegoś mniej banalnego- komentuje Rose- Na przykład przyjaźń.
- Przyjaźnić to się możesz z psem. Ale nie z facetem.
- A nie sądzisz, że to będzie nudne? Romantyczna historia w przepięknej scenerii. Nuuudaaa.
- Czy ja dobrze słyszę? Właśnie powiedziałaś, że miłość jest nudna? Chyba w życiu nie byłaś zakochana.
- Odczep się. Wyrażam tylko swoje zdanie.
- Okej. Nie denerwuj się. Pomyślmy. Co może byś interesujące?
- Mam!- wykrzykuje Rose.
- Co? Mów!
- Talent.
- Super. Ale jakbyś łaskawie rozwinęła tę wypowiedź to byłabym wdzięczna- uśmiecha się Jackie.
- Oj! Chodzi mi o wspólny talent albo hobby, które łączy dwoje ludzi o odmiennych poglądach.
- Mów dalej.
- Będą totalnie różni. Najpierw fotografie osobno. W ulubionych miejscach kiedy robią to co kochają. Potem się spotkają. A na zdjęciach tworzą harmonijną lecz kontrastową mieszankę. To może być całkiem fajne, nie?
- Ty to masz głowę. To strzał w dziesiątkę- uśmiecha się Jackie- Wcale mnie nie potrzebowałaś.
- Wręcz przeciwnie. Jakbyś mnie nie wkurzyła to bym na to nie wpadła.
Obie się śmieją.
- W takim razie zawsze do usług- mówi Jackie- Ale teraz to muszę lecieć na zajęcia. Na razie.
-  Dzięki. Zapamiętam. Pa.

Kiedy Jackie się oddala, do Rose podchodzi Win.

- A co ja mam zrobić, żebyś mnie zapamiętała?- zagaduje.
- Na początek możesz przejść się po korytarzu na rękach. Potem zobaczymy.
- Mogłaś wymyślić coś trudniejszego. Przecież wiesz, że jestem w stanie to zrobić.
- Mogłam ci kazać przejść po suficie. Ale stanął byś jak wryty i wtedy nie miałabym czasu na ucieczkę- mówiąc, odwraca się i idzie w kierunku swojej szafki.
- Ale nie kazałaś. Jak chcesz to zrobię to na jutrzejszej randce- krzyczy Win w kierunku odchodzącej dziewczyny.
- Zapomnij- odpowiada Rose, nie odwracając się.
- Jeszcze się zdziwisz- pomyślał chłopak.

***

-Hej Jen- wita się April.
- Czego chcesz?
- Niczego. Tak pogadać.
- A o czym?
- No może o tym, że doszły mnie słuchy jak tak mała cię potraktowała podczas lunchu.
- I co? Przyszłaś się ponabijać?
- Kuszące. Ale nie dzisiaj. Tak się składa, że ona też działa mi na nerwy. I chcę ją trochę przytemperować- uśmiecha się do Jennifer- A zakładam, że ty z chęcią też się na niej odegrasz.
- Jasne. Ośmieszyła mnie przed Tonym. Co proponujesz?
- Spójrz- wskazuje na Rose rozmawiającą z Winem- Coś mi się wydaje, że nasza dziewczynka ma słabość do przystojniaka.
- W sumie to nie ona jedna. Cała szkoła do niego wzdycha- odpowiada jej Jennifer- Więc co dokładnie chcesz zrobić?
- Umów się z nim. Niech w całej szkole o tym gadają. To powinno dać jej nauczkę.
- To by mogło się udać. Tyle, że mamy mały problem. Natalie umawia się z Winem. Nie mogę jej tego zrobić.
- Spokojnie. Powiem jej o naszym planie. Na pewno nie będzie miała nic przeciwko –skłamała.
- Skoro tak, to wchodzę w to. Mała się dowie, kto tu naprawdę się liczy.
- Świetnie- uśmiecha się April- Naprawdę świetnie.

***

Po zajęciach Natalie łapie Tony’ego przed wyjściem ze szkoły. Martwi ją sytuacja pomiędzy nią a Winem. Chce się czegoś dowiedzieć. A najwięcej może jej powiedzieć jego najlepszy kumpel.

- Możemy pogadać?- zagaduje Natalie.
- Jasne. O co chodzi?
- Powiedz mi czy Win ma kogoś?
- Natalie…- zaczyna chłopak- Znasz go. On zawsze kogoś ma. Taki już jest.
- Wiem. Ale chodzi mi o to czy jest jakaś dziewczyna, którą się interesuje. Wiesz, tak na poważnie.
- Nic mi o tym nie wiadomo.
- Okej. Dzięki- odpowiada dziewczyna i chce się oddalić.
- Nat?
- Co?
- Daj sobie z nim spokój.
- Niby czemu?
- Bo on nigdy nie potraktuje cię poważnie, jeśli będziesz za nim biegać.
- To co twoim zdaniem powinnam zrobić?
- Nic. Zupełnie nic. Daj mu kilka wolnych dni. Pozwól mu, aby chociaż zatęsknił.
- Nie ma mowy. Wtedy rzuci się w ramiona innej.
- Dobrze wiesz, że i tak to zrobi. Ja ci tylko dobrze radzę.
- Dzięki. Ale poradzę sobie. Moje metody zawsze działają. Na razie.
- No jak uważasz. Na razie.

Co on w sobie ma, że tak się ta dziewczyna dla niego poniża?- pomyślał Tony -Właściwie to większość się poniża. I oby to nie przeniosło się na Rose. Żadna dziewczyna nie zasługuje na takie traktowanie. Chyba będzie musiał z nim o tym pogadać.

***

Upragniony, ostatni w tym tygodniu, dzień szkoły. Piątek.

Kate przyszła parę minut wcześniej, aby mieć czas na układanie książek w swojej szafce. Na drzwiczkach przykleja plakat i ulubione zdjęcia. Do środka wkłada też zapasową parę słuchawek i ubrania na treningi. Kiedy kończy,  zagląda do swojego planu. Ma breakdance za 15 minut. Przed nią mają zajęcia drugoklasiści. Rozgląda się po korytarzu, aby zapytać kogoś o drogę do sali treningowej. Zauważa schludnie ubraną, wyprostowaną dziewczynę w okularach. Kujonica. Świetnie. Na pewno wie co gdzie jest.

- Hej, powiesz mi gdzie odbywają się zajęcia z breakdance?
- Jasne. Zaprowadzę cię jeśli chcesz. Jestem Charlie.
- Kate- przedstawia się nowa- Czemu rodzice dali ci męskie imię? Żeńskich zabrakło?
- Nie jest męskie- uśmiecha się dziewczyna- To skrót od Charlotte.
- Aaa. Trochę dziwny- komentuje Kate- Z resztą, nieważne. Gdzie ta sala?
- Niedaleko. Pokażę ci. Przy okazji spotkam się z Winem. Kończy zaraz trening.
- Z kim?
- Najpopularniejszy chłopak w szkole. Spotykamy się.
- Co?- z niedowierzaniem pyta dziewczyna- Jako para?
- Może jeszcze nie tak poważnie. Ale to zmierza w dobrym kierunku- uśmiecha się.
- Powiedz jeszcze raz, jak on ma na imię?
- Win. Win Chambers.
- Aha- Kate przypomniała sobie, że już go poznała. To dziwne, że taki laluś spotyka się z taką dziewczyną. Co to za szkoła?
- Hej! Idziesz?- pogania ją Charlie stojąc już parę metrów przed nią.
- Tak, tak.

***

Do Rose wczoraj zadzwoniła trenerka Richardson. Zaproponowała dziewczynie, że może przyjść dziś na zajęcia ze starszą grupą. Zobaczy jak się w niej czuje i czy poziom jej odpowiada. Rose postanowiła spróbować.

- Dzień dobry dziewczęta- wita ich nauczycielka- Miło was widzieć. Zanim zabierzemy się do rozgrzewki mała informacja. Macie nową koleżankę w grupie. To jest Rose. Dziś będzie z nami ćwiczyć. Przywitajcie ją ciepło, dobrze?
- Cześć Rose. Jestem Elena- wita się jedna z uczennic.
- Hej- odpowiada dziewczyna.

Za przykładem Eleny inne dziewczyny witają Rose. Natalie i April nie mogą zrozumieć, co ona tu robi. Przecież jest młodsza. To jakiś test albo sprawdzian ze strony pani Richardson? Czy może jej widzimisię?

- Przepraszam- zaczęła Natalie- Co robi z nami pierwszoklasistka?
- Ćwiczy.
- No tak. Ale przecież ma swoją grupę.
- Zgadza się. Ale postanowiłam to zmienić. Rose ma potencjał i może więcej się nauczyć tutaj. Dzisiejszy dzień jest tylko na próbę. Jeśli przetrwa…- uśmiechnęła się do dziewczyny- to zostanie tu na stałe.
- A to tak można?- pyta się Natalie.
- Prawniczką jesteś? Zamiast zadawać pytania lepiej się rozgrzewaj- zarządza pani trener.
- Jasne- od razu słucha się dziewczyna, wraca do grupy i mierzy Rose zimnym spojrzeniem.
- Dzisiaj dalej powtarzamy figury. Kombinacje będą w następnym tygodniu- mówi do grupy nauczycielka- I plan jest taki, że co 2 tygodnie będą treningi w parach. Piątkowe zajęcia będą łączone z zajęciami chłopców. To tyle ogłoszeń. Rozgrzewamy się! Solidnie!

***

Kate po szybkim prysznicu, jeszcze z lekko wilgotnymi włosami, biegnie na kolejną lekcję. Tym razem to śpiew. Dowiedziała się od Charlie, że sala jest w drugim skrzydle szkoły. Gdy wybiega zza roku wpada na kogoś i o mało nie upada. Poszkodowany łapie ją w ostatniej chwili.

- No ty to masz wejście, dziewczyno- odzywa się chłopak.

Kate podnosi wzrok i widzi przed sobą Wina.


- Sorry. Śpieszę się. Następnym razem uważaj- odpowiada dziewczyna.
- To raczej nic nie da. I tak zawsze na mnie wpadniesz.
- Słucham?
- Mówię tylko, że na mnie poleciałaś- mówi dumnie.
- Ach, tak? Jakoś mi się nie wydaje.
- Nie oszukuj się. Im szybciej się z tym pogodzisz tym lepiej.
- Ha! Masz tupet- oburza się Kate.
- I jeszcze wiele innych, ciekawych cech. Ale nie wiem czy pozwolę ci je poznać.
- Nie. No proszę, powiedz. Twoja osobowość to jedyna rzecz na świecie, która mnie interesuje- mówi ironicznie dziewczyna.
- Wiedziałem- uśmiecha się Win.
- To było…
- Niech ci będzie. Zgoda.
- Zgoda?- pyta zdezorientowana.
- Zgadzam się na randkę.
- Ha,ha- roześmiała się- Niezła próba.
- Niezła i udana- chłopak znów się uśmiecha.
- Dziewczyna- Kate rzuca mu aluzję do Charlie.
- Co dziewczyna?
- Na razie- odwraca się i rusza w głąb korytarza.
- Ja nie mam dziewczyny!- krzyknął za odchodzącą Kate. Ktoś pewnie powiedział jej coś o Natalie. Po chwili dziewczyna znika za rogiem.

 Kate się uśmiechnęła. Win również. Niezła próba- pomyśleli równocześnie.

***

- Hej. Jak tam szkoła?- pyta Jennifer swojej kuzynki i April, gdy te wchodzą do domu Lawrance’ów.
- Bez rewelacji. Dobrze, że mamy w piątki tylko do 13- wzdycha królowa.
- Jeszcze zajęcia u Shane’a- przypomina April.
- Ach, no tak. A co ty dziś robiłaś Jen?
- Standard. Kosmetyczka i zakupy. Ale mam dużego newsa.
- Jakiego? Mów.
- Rozmawiałam z tatusiem i… zgadnij co?
- No mów- nakłania ja Natalie.
- Załatwi mi przeniesienie do HS of Art & Design. Będziemy razem się uczyć. Czy to nie wspaniałe?- ekscytuje się Jennifer.
- Hej. To super. A skąd ten pomysł?
- To proste. Lubimy ze sobą przebywać. Mi podobają się zajęcia i cała szkoła. Mam tu paru znajomych. Lubię to miasto i oczywiście zakupy. A do tego twoi rodzice nie mają nic przeciwko- uśmiecha się kuzynka- To najlepsze na co w życiu wpadłam.
- W sumie to może być nawet fajnie.
- Tylko pomyśl. Siostry Lawrance rządzą szkołą. Idę napiszę to na twitterze.

Natalie idzie za kuzynką. Jej ten pomysł też się podoba. Za to April jest zszokowana i wkurzona. Myślała, że niedługo będzie miała ją z głowy. A na razie się na to nie zanosi. Musi wymyślić jakąś intrygę, aby się jej pozbyć. Koniecznie.

***

- Cześć Win- Charlie łapie chłopaka na korytarzu.
- Cześć. Nie mam teraz czasu.
- Jasne, a później? Pogadalibyśmy o sztuce czy coś.
- Jestem zajęty.
- Całe popołudnie?
- Mam zajęcia o 16.
- Przecież w piątki nie ma o tej porze żadnych lekcji. Jest 15.30. Ostatnie właśnie się skończyły.
- Uwierz, że są. Na razie- spławia ją chłopak i rusza schodami na drugie piętro.

Charlie to zaciekawiło. Czyżby Win zapisał się na jakieś dodatkowe zajęcia? Musi to sprawdzić. Zapyta się o to w sekretariacie. Chce jak najwięcej wiedzieć o swoim chłopaku. To znaczy…  o przyszłym chłopaku.
Po kilku minutach dziewczyna puka do sekretariatu i uchyla drzwi. Wystawia przez nie głowę i wita się z sekretarką.

- Dzień dobry. Nie przeszkadzam?
- Troszeczkę- pani Gordon wskazuje na siedzącą obok Kate- Kompletujemy dokumenty panny Kate Brenwick. To może potrwać. Bardzo ważną masz sprawę?
- Właściwie to jedno pytanie.
- No dobrze. Mów.
- Jakie dodatkowe zajęcia odbywają się o 16?
- Ymm…chwileczkę- kobieta zagląda w grafik- Zajęcia pana Shane’a.
- A czego dotyczą?- zainteresowała się Kate.
- Są to spotkania z naszym psychologiem. Omawiają tam na przykład wzajemne relacje uczniów w szkole, ich problemy albo interesujące ich rzeczy. Każdy może poruszyć jakiś temat i się wypowiedzieć. Osobiście uważam, że uczestnictwo w takich zajęciach może dobrze wyglądać w podaniu na studia.
- Brzmi całkiem fajnie. A ilu uczniów się na nie zapisało?
- Zaraz wam powiem- sekretarka wyszukuje danych w komputerze- Dziesięcioro. Joanna Morgan. Rosalie Evans. Dean Harvelle. Tony Carter. Windsor Chambers. Natalie Lawrance. April Adams. Derek Parks. Josh Gawlin. Tina Faith. To wszystkie nazwiska. Ale lista jest jeszcze otwarta do końca miesiąca.
- W takim razie. Ja też chcę się na nie zapisać. Bo chyba każdy musi wybrać jakieś dodatkowe zajęcia, prawda?- pyta Kate.
- Zgadza się. Mamy jeszcze koło zainteresowań sztuką, inne to dekoratorzy, fani komiksów, korepetycje w szkołach podstawowych, klub podróżników, fanatycy filozofii a także obrońcy przyrody i środowiska.
- Chyba się zdecyduję na te u pana Shane’a.
- Oczywiście. Już cię wpisuję.
- Ja właśnie też chciałam się zapisać- odzywa się Charlie.
- Charlotte. Przecież zapisałaś się na sztukę i udzielasz korepetycji. Nie możesz wziąć kolejnych zajęć. I tak zrobiliśmy dla ciebie wyjątek. Niewielu pierwszoklasistów może wziąć 2 dodatkowe przedmioty. Wybacz.
- Ale ja muszę tam iść. Win też tam idzie.
- Przykro mi. Nic nie mogę dla ciebie zrobić. A teraz pozwól mi pracować.

Charlie jest zła, że nie może spędzić czasu ze swoim chłopakiem. Szybko wychodzi z gabinetu, nie mówiąc nawet do widzenia.

- Już jesteś na liście- zwraca się do Kate pani Gordon- Zdążysz nawet na dzisiejsze zajęcia. Zaczynają się za 10 minut. W sali 200.
- Ale miałyśmy jeszcze…
- Zrobimy to w następnym tygodniu. Dokumenty nie uciekną. A pan Shane, tak- uśmiechnęła się pani Gordon- Na dzisiaj to wszystko.
- Dziękuję. Do zobaczenia w poniedziałek –mówi wychodząc Kate.
- Do widzenia. I powodzenia.

***

Natalie i April jadą limuzyną do szkoły.

- Wiesz zastanawiam się czemu zapisałaś się na te zajęcia- mówi April- Nigdy cię dodatkowe lekcje nie interesowały. Zawsze kazałaś wpisywać się za ciebie na listę jakiemuś kujonowi.
- Uwierz, że teraz też miałam taką ochotę. Lecz chcę też pokazać Winowi, że nie jestem tylko ładną dziewczyną, która uwielbia zakupy, imprezy, spa i solarium.
- No, ale jesteś.
- Ty to wiesz i ja to wiem. Ale niech on myśli inaczej. Jak dostrzeże, że ma piękną i a do tego mądrą dziewczynę to nie będzie mu trzeba innych. Proste.
- No nie wiem. A propos innych dziewczyn. Gdzie Jen?
- Załatwia jakieś dokumenty związane z przeniesieniem. Jak dobrze pójdzie to od poniedziałku zacznie naukę u nas.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
- Bardzo dobry. Jen jest świetna. I kompletnie nie rozumiem dlaczego jej nie lubisz.
- Bo myślę, że jest fałszywa i interesowna. Nie zdziwiłabym się jakby próbowała odebrać ci pozycję królowej.
- Daj spokój. Jesteśmy kuzynkami. Nigdy nie chciała zrobić nic przeciwko mnie. Jesteś przewrażliwiona.
- Może…

***

- Wychodzisz gdzieś?- pyta młodszego brata, Brian widząc jak ten otwiera frontowe drzwi.
- Tak. Do szkoły.
- Chwila moment. Co ty właśnie powiedziałeś?
- Że idę do szkoły. Mam dodatkowe zajęcia.
- Wow! Jesteś pewien, że dobrze się czujesz?
- Spadaj. Co w tym takiego dziwnego? Każdy musi to przejść.
- No tak. Ale zwykle to Win ci załatwiał papierek, że pomagaliście w schronisku czy gdzieś tam.
- Raz chyba dam radę zrobić coś uczciwie.
- Mamo! Słyszałaś?!- wykrzykuje Brian.

Wtedy piękna kobieta o hiszpańskiej urodzie wchodzi do holu.

- O czym?
- Tony idzie na dodatkowe zajęcia. I to z własnej woli. W piątkowe popołudnie. Dasz wiarę?
- No jestem pod wrażeniem.
- Mama jest z ciebie dumna- uśmiecha się Brian.
- Szkoda, że moja nie jest- rzuca chłopak.
- Tony…- zaczęła pani Carter.
- Na razie. Będę wieczorem- wychodzi i zatrzaskuje drzwi.

Tony czekając na Deana spogląda na ulicę przed domem. Widzi kobietę spacerującą z małym dzieckiem. Chłopczyk zauważając ptaszka na trawniku, puszcza jej dłoń i biegnie w jego kierunku. Po paru krokach upada na ziemię i zaczyna płakać. Matka podnosi go, otrzepuje i mocno przytula do siebie. Dziecko się uspokaja kiedy kobieta wyciera mu łzy i czule całuje w czoło. Tony widzi w tym małym chłopcu samego siebie. Lecz zastanawia się, gdzie jest teraz jego matka, która go pocieszy i wytrze łzy po upadku.

Chłopak szybko otrząsa się z tej myśli, gdy przyjeżdża samochód Deana pod jego dom.

- Hej, stary! Wsiadaj.
- Skąd masz nową brykę?
- Staruszek pożyczył. Może być? Czy bogacze takimi nie jeżdżą?- śmieje się kumpel.
- Ujdzie. Ale jakieś graffiti bym walnął na masce.
- No pewnie. I może jeszcze dach wyciąć, co?
- I pomalować na inny kolor. I nowe felgi by się przydały- dalej nabija się Tony.
- Pakujesz tyłek czy dalej będziesz zrzędził?
- Jasne. Już się zamykam.

***

- Przepyszny obiad- chwali Jo.
- Dziękuję. Jak tak ci smakowało to wpadaj do nas częściej- odpowiada mama Rose.
- Częściej się chyba nie da- śmieje się Rose- No chyba, że się przeprowadzisz.
- Niegłupi pomysł. I tak się czuję jak członek rodziny- uśmiecha się Jo- Ale mama by chyba była niezadowolona.
- Nie musicie już przypadkiem wychodzić gaduły?- pyta pan Evans.
- Faktycznie. Dzięki tato- odpowiada córka- Podnoś tyłek- zwraca się do Jo.
- Już się robi. Do widzenia państwu- żegna się przyjaciółka.
- Do widzenia. Pozdrów rodziców- odpowiada pani Evans.
- Oczywiście.
- Pa, mamo. Pa, tato. Pa, Jack. Jak wrócę to cię wymęczę w parku- głaszcze swojego pupila.
Obie dziewczyny wychodzą z domu.

***

Godzina 16.00. Wszyscy zapisani czekają już w sali na nauczyciela. Zaczną się nowe, jak dotąd niespotykane w tej szkole, zajęcia z psychologiem. Wszyscy są ciekawi co się na nich wydarzy. Jedni przyszli tu, bo nic innego ich nie interesuje, inni, żeby zdobyć parę punktów na studia, jeszcze inni po prostu dla zabawy, kolejni ze względu na znajomych i przyjaciół. Taka mieszanka może przynieść wiele ciekawych sytuacji.

2 komentarze: